Kiedyś sprawa była prosta. To „kiedyś” to nie tak bardzo dawno temu, bo mniej więcej do zeszłego czwartku. Jak było? Ano tak, że jeśli chciałem sprawdzić najnowszy komunikat jakiegoś urzędu czy polityka, szukałem jego konta na Twitterze. Wystarczyło sprawdzić, czy przy nazwisku widnieje niebieski znaczek, dzięki któremu Twitter – po zweryfikowaniu tego, kto je prowadzi – gwarantował, że to konto danej osoby (mniej lub bardziej publicznej). Był to też najprostszy sposób na stwierdzenie, czy krążące w sieci obrazki z czyimś wpisem są oryginalne, czy może ktoś coś zmanipulował albo podszył się pod znaną osobę, dodał jej zdjęcie i próbował wkręcać ludzi.
Ale Elon Musk uznał, że wie lepiej, jak powinien wyglądać proces weryfikacji na kupionym przez niego jesienią serwisie. Od razu ogłosił, że za znacznik weryfikacji trzeba będzie płacić. Dla osób prywatnych to kilka dolarów (około 35 zł), ale dla instytucji cena weryfikacji jest znacznie wyższa – ponad 5 tys. zł miesięcznie.
Czytaj więcej
Elon Musk ma na sumieniu wiele grzechów, które wytykają mu na każdym kroku nieprzychylni komentatorzy, ale co do jednego zgodni są wszyscy – jest wizjonerem, który wydaje się widzieć więcej niż inni. Co takiego zobaczył w mediach społecznościowych? I czyżby jego intencje okazywały się szczere?
Ponieważ użytkownicy nie palili się do tego, by Muskowi płacić, miliarder postanowił przyspieszyć proces i w zeszłym tygodniu zdecydował o masowym skasowaniu znaczników. Niebieski ptaszek zniknął m.in. ze śledzonego przez miliony użytkowników konta papieża Franciszka, po paru godzinach nadano mu szary – potwierdzający, że to oficjalny profil rządu lub organizacji międzynarodowej (na razie bezpłatny, choć kto wie, co będzie dalej). Szare znaczniki mają np. premier Mateusz Morawiecki i prezydent Andrzej Duda.
Kancelarie premiera i prezydenta postanowiły za swoją weryfikację zapłacić. Nie zrobiła tego Kancelaria Sejmu i jej profil wygląda dziś jak profil każdego anonimowego użytkownika. Status zweryfikowanego użytkownika stracił resort spraw wewnętrznych, podobnie jak MON czy MSZ, zaś parodyjny profil Agencji Bezpieczeństwa Narodowego szczyci się niebieskim ptaszkiem przy nazwie, upewniając internautów, że mają do czynienia ze zweryfikowanym użytkownikiem. Co zabawne, w poniedziałek Twitter zawiesił konto popularnego serwisu streamingowego Disney Junior UK, ponieważ zostało zweryfikowane na użytkownika, który się pod Disneya podszył, zamieszczając wulgaryzmy i rasistowskie teksty.