Marek Kuchciński – w młodości hipis, działacz antykomunistycznej opozycji demokratycznej w PRL, z wykształcenia technik ogrodnik. I były marszałek Sejmu, który pożegnał się ze stanowiskiem po tym, jak media ujawniły, że wylatał kilka milionów złotych rządowymi samolotami, które traktował jak taksówkę na Podkarpacie. Maciej Świrski – przedsiębiorca, były rzecznik Piotra Glińskiego, były prezes Polskiej Fundacji Narodowej, założyciel Reduty Dobrego Imienia, a wcześniej, przed wygraną PiS, działacz Ruchu Kontroli Wyborów. Dr Hanna Karp – specjalistka od okultyzmu i medioznawstwa związana z imperium o. Tadeusza Rydzyka. Ostrzegała przed Niemcami, neomarksizmem i New Age. Uważała, że TVN 24 nie spełniała warunków, by otrzymać koncesję. Co łączy te trzy osoby? To, że w ostatnich dniach idą w górę.
Kuchciński właśnie został szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Świrski przewodniczącym Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a dr Karp członkiem KRRiT. W tym samym momencie z rządu odchodzi mający największe doświadczenie w tej ekipie w sprawach europejskich Konrad Szymański, człowiek, który próbował doprowadzić do kompromisu z Brukselą, by odblokować środki unijne.
Czytaj więcej
Dymisja Konrada Szymańskiego oznacza dalsze zaostrzenie starcia z Unią. Nawet premier Węgier zrozumiał, że to droga donikąd.
Jeśli dodamy do tego niedawne wejście do rządu antyunijnego i antyniemieckiego Janusza Kowalskiego z Solidarnej Polski, widzimy dobrze kierunek, jaki obiera PiS na rok przed wyborami. To nie tylko potwierdzanie linii partyjnego betonu, ale też obranie kierunku na konfrontację z Unią Europejską. Prezes Kaczyński tym samym realizuje swoją obietnicę złożoną w wakacje, gdy wyrzekł słynne słowa do Komisji Europejskiej: „Dość tego dobrego”. Stwierdził wtedy, że Polska poszła na daleko idące ustępstwa wobec Unii, co jednak nie przyniosło rezultatów, zapowiedział też podjęcie kroków w odpowiedzi na wrogie ruchy Unii. Ocenił, że choć Warszawa wywiązała się z umowy w sprawie KPO, to Komisja blokuje środki, „chcąc Polskę złamać i zmusić do pełnej uległości wobec Niemiec”.
I właśnie jesteśmy dziś świadkami tej polityki odwetowej. Prezes Kaczyński nieustannie powtarza, że Unia stała się narzędziem uprawiania imperialnej polityki przez Niemcy. Stwierdził ostatnio nawet na jednym ze spotkań, że polityka europejska stała się zakładnikiem skrajnej lewicy, która atakuje Polskę. Ale – jak płynął dalej prezes PiS – lewica zagraża nam również ze wschodu, bo to lewica jego zdaniem jest winna temu, że Rosja zaatakowała Ukrainę. Rosyjski imperializm, jak widać, jest zdaniem prezesa PiS lewicowy. I pewnie dlatego przez wiele lat Putin był idolem antyeuropejskich partii skrajnie prawicowych, z którymi Kaczyński powoli się w Unii porozumiewa.