Jędrzej Bielecki: Orbán o euro, Polska brnie

Dymisja Konrada Szymańskiego oznacza dalsze zaostrzenie starcia z Unią. Nawet premier Węgier zrozumiał, że to droga donikąd.

Publikacja: 12.10.2022 22:00

Jędrzej Bielecki: Orbán o euro, Polska brnie

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

Z Konradem Szymańskim, który od siedmiu lat był odpowiedzialny za polską politykę europejską, wielu się nie zgadzało. Ale nawet w szeregach opozycji dominowało przekonanie, że to rzetelny fachowiec. Gdy jeszcze miał możliwość manewru, prowadził na tyle skuteczną grę w Brukseli, że powszechnie krytykowane zmiany w polskim wymiarze sprawiedliwości nie przekładały się na utratę przez Polskę miliardów euro.

Rządowa koalicja weszła jednak w inny etap. Jarosław Kaczyński stał się zakładnikiem Zbigniewa Ziobry, którego odejście w warunkach galopujących cen oznaczałoby utratę władzy przez PiS. A i sam prezes doszedł do wniosku, że w świecie, którym rządzą emocje, wyborcy dadzą się przekonać o odpowiedzialności Unii, a w szczególności Niemiec, za katastrofalną sytuację gospodarczą Polski. Zgodnie z tą narracją lepsze są mrzonki o 1,3 biliona euro reparacji, jakie miałby wypłacić kiedyś Berlin, niż bardzo realne 35 mld euro, które oferuje Bruksela.

Wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk, mistrz brutalnych ataków na Niemcy, który zastąpi Szymańskiego, jest znakomitym wykonawcą takiej polityki. W jego otoczeniu można usłyszeć, że mimo wojny w Ukrainie Polska może sobie pozwolić na otwarty konflikt z najważniejszym partnerem w Unii, bo nad naszym bezpieczeństwem czuwa Ameryka.

Czytaj więcej

Premier Morawiecki: Konrada Szymańskiego zastąpi Szymon Szynkowski vel Sęk

Tym razem instynkt polityczny może zawieść Kaczyńskiego. Prezydent USA Joe Biden nie zapałał wiosną tego roku nagłą miłością do PiS, tylko uznał, że wobec zagrożenia rozlaniem się wojny w Ukrainie na kraje flanki wschodniej NATO musi przynajmniej na jakiś czas ułożyć się z Warszawą. Zależnie od rozwoju sytuacji za naszą granicą, ale także wyniku wyborów prezydenckich w USA za dwa lata, podejście Waszyngtonu do Polski może więc ulec zasadniczej rewizji.

Przede wszystkim jednak Amerykanie nie uchronią Polaków przed gwałtowną pauperyzacją w ostatnim roku przed wyborami. Temu może w jakimś stopniu zaradzić wyłącznie Unia. A postawieni pod ścianą wyborcy w końcu zaczną się kierować stanem portfela, nie zaś rządową propagandą.

Zgodnie z narracją PiS lepsze są mrzonki o 1,3 biliona euro reparacji, jakie miałby wypłacić kiedyś Berlin, niż bardzo realne 35 mld euro, które oferuje Bruksela

Węgry Viktora Orbána nie powinny były być wzorem dla Polski. „Budapeszt w Warszawie” nigdy nie powinien mieć miejsca. To budowa coraz bardziej autorytarnego państwa, które wpisuje się w strategię Moskwy. Ale nawet Orbán zrozumiał, że musi znaleźć wspólny język z Unią i Niemcami. W Budapeszcie zaczęto mówić o powiązaniu forinta z euro, czyli wstępie do akcesji do unii walutowej. A sam premier z Berlina przywiózł obietnicę przedłużenia rokowań w sprawie praworządności, których efektem może być wypłata środków z Funduszu Odbudowy. Bruksela rozważa kompromis, bo nie chce w środku Unii upadłego państwa, konia trojańskiego Kremla.

Także Giorgia Meloni, liderka skrajnie prawicowych Braci Włochów, która stanie na czele rządu Włoch, nie zamierza iść w ślady Polski i rozpoczynać otwartego sporu z Unią. Zdaje sobie sprawę, że mogłoby się to skończyć bankructwem jej kraju.

Polska gra więc tu w pojedynkę. Jak kiedyś Londyn. Tamto starcie skończyło się brexitem. Oby w naszym przypadku udało się przerwać je wcześniej.

Z Konradem Szymańskim, który od siedmiu lat był odpowiedzialny za polską politykę europejską, wielu się nie zgadzało. Ale nawet w szeregach opozycji dominowało przekonanie, że to rzetelny fachowiec. Gdy jeszcze miał możliwość manewru, prowadził na tyle skuteczną grę w Brukseli, że powszechnie krytykowane zmiany w polskim wymiarze sprawiedliwości nie przekładały się na utratę przez Polskę miliardów euro.

Rządowa koalicja weszła jednak w inny etap. Jarosław Kaczyński stał się zakładnikiem Zbigniewa Ziobry, którego odejście w warunkach galopujących cen oznaczałoby utratę władzy przez PiS. A i sam prezes doszedł do wniosku, że w świecie, którym rządzą emocje, wyborcy dadzą się przekonać o odpowiedzialności Unii, a w szczególności Niemiec, za katastrofalną sytuację gospodarczą Polski. Zgodnie z tą narracją lepsze są mrzonki o 1,3 biliona euro reparacji, jakie miałby wypłacić kiedyś Berlin, niż bardzo realne 35 mld euro, które oferuje Bruksela.

Opinie polityczno - społeczne
Stanisław Strasburger: Europa jako dobre miejsce. Remanent potrzeb
Opinie polityczno - społeczne
W Warszawie zawyją dziś syreny. Dlaczego?
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Najniższe instynkty Donalda Tuska
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: Nowa Lewica od nowa
Opinie polityczno - społeczne
Andrzej Porawski: Wewnętrzna niespójność KPO