To był być może ostatni wysokiej rangi człowiek w otoczeniu premiera Mateusza Morawieckiego, który utrzymywał stanowisko z uwagi na kompetencje, a nie układy polityczne. Odejście ministra ds. europejskich Konrada Szymańskiego oznacza, że nasze relacje z Brukselą i Niemcami będą teraz podporządkowane wyłącznie kampanii wyborczej.
W kuluarach się mówi, że odpowiedzialność za politykę unijną ma teraz przejąć jeden z wiceszefów naszej dyplomacji: Paweł Jabłoński lub Szymon Szynkowski vel Sęk. To nazwiska, które już tradycyjnie się pojawiają, gdy otwiera się podobna możliwość awansu, na przykład po odejściu Jacka Czaputowicza, lub gdy na zdrowiu zapadał Zbigniew Rau. Każdy z nich od dawna karierę buduje na bezkompromisowych deklaracjach wobec Berlina i Brukseli. Do tego stopnia, że zdaniem zachodnich dyplomatów, gdyby podobnie zachowywał się w Warszawie ambasador Niemiec czy Francji, szybko zostałby uznany za persona non grata przez polskie władze. I z pewnością w ciągu roku, jaki pozostał do wyborów, zachowanie tych polityków się nie zmieni.
Czytaj więcej
Minister do spraw Unii Europejskiej Konrad Szymański potwierdził medialne doniesienia, że w środę odejdzie ze stanowiska.
Strategia PiS jest bowiem jasna. Nie ma już nadziei na porozumienie z Komisją Europejską w sprawie wypłaty środków z Funduszu Odbudowy czy współpracy w innych dziedzinach. Teraz chodzi już tylko o zrzucenie winy za dramatycznie pogarszający się stan gospodarki na unijną centralę, a przede wszystkim Berlin. To będzie kosztowało Polaków miliardy euro, ale w świecie zdominowanym przez emocje być może pozwoli na zdobycie paru punktów procentowych poparcia przed wyborami.
Konrad Szymański od dawna był postacią tragiczną. Trzymał się ekipy, w której politykę nie wierzył. Zapewne powinien sam odejść dużo wcześniej. Jego odejście jest jednak przede wszystkim stratą dla Polski. Przez pierwsze lata rządów PiS potrafił przecież utrzymywać spór o praworządność pod taką kontrolą, że nie wiązał się on z finansowymi czy politycznymi konsekwencjami dla Polski. Jeszcze parę dni temu, gdy Jarosław Kaczyński lansował kampanię w sprawie reparacji, Szymański brał udział w spotkaniu Trójkąta Weimarskiego, aby utrzymać jakąś więź z Niemcami i Francją, dwoma najważniejszymi krajami Europy.