Wśród wyborców partii opozycyjnych ani jeden badany nie stwierdził, że Andrzej Duda jest wybitnym mężem stanu. A niemal 80 proc. wyborców Koalicji Obywatelskiej uważa, że jest jedynie wykonawcą politycznej woli partii rządzącej. 16 proc. zaś spośród tych, którzy deklarują się jako wyborcy KO, uważa, że to polityk, któremu nie udało się zbudować autorytetu właściwego głowie państwa. Podobnie wygląda rozkład ocen w elektoratach innych partii opozycyjnych. Na odpowiedź, że Andrzej Duda jest mężem stanu, nie wskazał żaden z badanych wyborców, którzy w 2019 r. oddali głos na Lewicę, PSL czy nawet Konfederację.

Większy pluralizm opinii panuje za to wśród sympatyków partii rządzącej, bo dwie trzecie uważa Dudę za wybitnego męża stanu, a krytycznie ocenia go co piąty wyborca PiS.

Czytaj więcej

Sondaż: 35,4 proc. Polaków uważa Dudę za "wykonawcę woli" PiS

Z tego badania płyną dwa poważne wnioski. Pierwszy dla głowy państwa – okazuje się, że gesty, w których prezydent dystansował się wobec PiS, nieszczególnie przebiły się do wyborców opozycji. Ale równocześnie można założyć, że zostały zauważone wewnątrz elektoratu prawicy, która wcale tak mocno Dudy nie kocha. Założyć więc można, że weto do lex Czarnek czy do lex TVN, a także świetne – jednoczące, a nie dzielące – przemówienie w trakcie Zgromadzenia Narodowego, które miało upamiętnić rocznicę wejścia Polski do NATO, nie przekonało wyborców opozycji, że Duda chce się wybić na samodzielność. Tak samo jak jego późniejsze zachowanie w trakcie wojny, gdy pozycja prezydenta była wzmacniana rozmowami telefonicznymi z prezydentem USA Joe Bidenem i najważniejszymi politykami wolnego świata. Z kolei wyborcy PiS nie są aż tak z Dudy zadowoleni, gdyż zachowania prezydenta mogły wzbudzić w nich nieufność i niepokój, czy rzeczywiście będzie on wystarczająco „swój”. Teraz pytanie, jak odpowie na to prezydent. Czy będzie walczył o to, by odzyskać zaufanie tej rozczarowanej części elektoratu prawicy, czy też podejmie działania na rzecz przekonania tych, którzy nie są twardym elektoratem PiS, przekonując, że jest prezydentem Polski, a nie tylko obozu rządzącego.

To w dużej mierze zależeć będzie od tego, jak prezydenta potraktuje opozycja – i to drugi ważny wniosek płynący z tego badania. Jeśli podejmie ona decyzję o tym, by wpychać go (retorycznie) do obozu PiS, to nie zostawi mu zbyt dużego pola manewru i na zasadzie samospełniającej się przepowiedni zespawa go z PiS. Jeśli jednak zacznie wysyłać sygnały do opinii publicznej, że uznaje Andrzeja Dudę za osobny byt polityczny, pochodzący co prawda z obozu PiS, ale zachowujący pewną autonomię, to może przyczynić się do tego, że prezydent będzie dalej prowadził grę obliczoną na samodzielność. Bo to właśnie opozycja bardziej potrzebuje prezydenta niż prezydent opozycji. To ostatecznie od jego podpisu mogą zależeć decyzje, które zdecydują o równych zasadach podczas zbliżających się wyborów parlamentarnych, samorządowych i europejskich. PiS ma większość i w ostatniej chwili może np. próbować zmienić zasady gry w polityce, manipulując przy ordynacji wyborczej i próbując wpływać różnymi sztuczkami na wynik wyborów. Opozycja, nawet mimo większości w Senacie, tych szachrajstw sama nie zatrzyma. Zatrzymać mogłoby to jedynie weto Dudy. W świetle tego opozycja powinna wejść z prezydentem w grę, trochę wbrew nastrojom własnego elektoratu.