Bogusław Chrabota: W obronie ekipy z Go Sportu

Frazesami o konieczności wyrzeczeń nikomu domu się nie ogrzeje. Dlatego potrzebna jest aktywność państwa. To ono wprowadza sankcje i ono winno wziąć na siebie dodatkowe obowiązki.

Publikacja: 01.05.2022 21:00

Bogusław Chrabota: W obronie ekipy z Go Sportu

Foto: OceanProd - stock.adobe.com

Wojna w Ukrainie boli. I boleć będzie jeszcze bardziej. Jeśli ktoś się spodziewał, że to epizod, że wszystko minie w kilka chwil i szybko wrócimy do uroków belle époque, to się mylił. Świat taki, jakim go pamiętamy sprzed kilku lat, nigdy już nie wróci.

Przerażająca wojna w bratnim kraju pewnie kiedyś się skończy. Możliwe, że za kilka miesięcy (a może lat) ludzie przestaną do siebie strzelać, skończą się bombardowania i pożary, ale wojna zostanie w ludzkich głowach.

Nie tylko po obu stronach wschodniej granicy Ukrainy. Także w naszych głowach. I trzeba będzie pokoleń, by ją z nich wygonić. Ile czasu to zabrało w relacjach polsko-niemieckich? 40, 50 lat? A i to nie we wszystkich przypadkach. Rządzący Polską na co dzień pokazują, jak łatwo obudzić tamte demony.

Czytaj więcej

Firmy objęte sankcjami przestały działać w Polsce

Ale nie o nich tym razem. Mamy przed oczami koszmary innej wojny. Wciąż trudno w to uwierzyć, ale dzieje się przy naszych granicach. Giną ludzie. Dokonuje się potwornych mordów. Gwałtów i zbrodni, które miały być w naszych czasach tylko domeną wyobraźni filmowych scenarzystów. Rzeczywistość znów nas zaskoczyła; to wszystko dzieje się w realu. W tej perspektywie jakieś materialne straty, związane z sankcjami przeciw Rosji, wydają się czymś niemal nieistotnym.

Zamknięto jakieś sklepy? Przerwano eksport towarów? Nawet milionowe straty bardzo bogatych ludzi nikną w cieniu potworności wojny. To pierwsza refleksja. Tyle że nie do końca prawdziwa. Bo te sklepy, te firmy, oprócz tego, że miały jakichś właścicieli, były miejscem pracy tysięcy ludzi, dawały pracę kontraktorom, dostawcom, zaspokajały potrzeby setek tysięcy czy milionów ludzi. To są także realne ofiary wojny. Ludzie, o których los niespecjalnie ma się kto upomnieć. Zbywamy ich życiowy niefart wzruszeniem ramion. Ot, po prostu sankcje.

Frazesami o konieczności wyrzeczeń nikomu domu się nie ogrzeje

W niektórych przypadkach nie zdajemy sobie jeszcze sprawy z konsekwencji sankcji. Zakaz importu rosyjskiego węgla to nie tylko nieszczęście dla tych, którzy nim handlowali, ale poważny deficyt tego paliwa dla milionów ludzi. I to najbiedniejszych, bo właśnie tacy kupowali rosyjski węgiel do ogrzewania swoich domów. Szczęśliwie mamy przed sobą lato. Ale, jak to zwykle bywa, po lecie następuje jesień, a po niej kolejny sezon grzewczy.

Frazesami o konieczności wyrzeczeń nikomu domu się nie ogrzeje. Dlatego potrzebna jest rozumna aktywność państwa. Żaden triumfalizm w telewizji, że oto skutecznie „dowaliliśmy ruskim”. Sympatycznych dziewczyn i chłopców z ursynowskiego sklepu sportowego Go Sport, zamykanego, bo właścicielami byli Rosjanie, to nie pocieszy. Nie są idiotami – rozumieją racje moralne, jakie stoją za sankcjami. Niemniej to też ofiary wojny, o których trzeba pomyśleć. A w pierwszej kolejności pokazać, że się im współczuje, że nie są tymi złymi, którzy zasługują na karę.

Słowa są ważne, ale ważniejsze oczywiście są czyny. Dlatego państwo, które wprowadza sankcje, winno wziąć na siebie dodatkowe obowiązki. W przypadku sklepów czy hurtowni sprawa zamknie się pewnie przejęciem przez innych graczy rynkowych, ale w przypadku taniego paliwa, czyli węgla, jego konsumenci będą potrzebowali wsparcia.

Jak to rozwiązać? Metod jest wiele i to niezbyt skomplikowanych. Jednak to, co najważniejsze, i o co tu apeluję, to empatia. I rozumna pomoc. Państwa, które stoi za sankcjami.

Wojna w Ukrainie boli. I boleć będzie jeszcze bardziej. Jeśli ktoś się spodziewał, że to epizod, że wszystko minie w kilka chwil i szybko wrócimy do uroków belle époque, to się mylił. Świat taki, jakim go pamiętamy sprzed kilku lat, nigdy już nie wróci.

Przerażająca wojna w bratnim kraju pewnie kiedyś się skończy. Możliwe, że za kilka miesięcy (a może lat) ludzie przestaną do siebie strzelać, skończą się bombardowania i pożary, ale wojna zostanie w ludzkich głowach.

Pozostało 85% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Po exposé Radosława Sikorskiego. Polska ma wreszcie pomysł na UE
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Zdeterminowani obrońcy Ukrainy