W czasie, gdy szalejąca inflacja winduje ceny podstawowych artykułów żywnościowych, gdy o kilkadziesiąt (a w niektórych przypadkach nawet kilkaset) procent wzrosły ceny gazu i prądu, gdy na stacji benzynowej mocno trzeba ściskać portfel, gdy podnoszone co rusz stopy kredytowe powodują, że rosną też raty kredytów, gdy przedsiębiorcom rośnie ciśnienie kiedy trzeba puścić do ZUS składkę obliczoną wedle regulacji Polskiego Ładu, władza nie ma oporów, by przyznać kolejne przywileje posłom. I to parę tygodni po tym jak prezes PiS Jarosław Kaczyński ostrzega, że musimy być przygotowani na nieco gorsze czasy.
Czy czas zaciskania pasa, spowodowany także działaniami wojennymi w Ukrainie, gdy w kolejce po podwyżki stoją pracownicy administracji samorządowej, pracownicy służby zdrowia, nauczyciele, służby mundurowe i cała rzesza zatrudnionych w innych sektorach, jest dobrym momentem, by podwyższać posłom ryczałt na wynajem mieszkania?
Inteligentny czytelnik, który obserwuje to co dzieje się wokół niego, a przede wszystkim odczuwający skutki podwyżek w swoim portfelu, na tak postawione pytanie odpowie sam.
Czytaj więcej
Po tym, gdy w górę poszły uposażenia i ryczałty na prowadzenie biur, parlamentarzyści dostali więcej pieniędzy na wynajem mieszkań w Warszawie.
Ktoś oczywiście może powiedzieć: „panie redaktorze, niech pan będzie uczciwy wszak pan też dostał coś od rządu, obniżono akcyzę na paliwa, VAT na gaz obniżono do zera, mniejszymi stawkami podatkowymi obciążona jest żywność”. Będzie miał rację stawiając taką tezę. Tyle tylko, że wspomniane obniżki – rząd określa je mianem programów osłonowych – są ograniczone czasowo. Lada moment wrócą do poprzednich poziomów, a posłom jednak w kieszeni zostanie.