Artur Bartkiewicz: Czy wicepremier Kaczyński może robić co chce?

W wywiadzie, którego Jarosław Kaczyński udzielił tygodnikowi „Sieci”, nie powinno nam umknąć to, że wicepremier – niejako mimochodem – przyznał, że wola rządu jest ważniejsza niż ramy prawne, w których rządowi przyszło funkcjonować. A to, jako żywo, nie jest cechą państw demokratycznych.

Publikacja: 07.01.2022 13:13

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Kaczyński, po tym jak przyznał, że polskie służby dysponują izraelskim programem do inwigilacji, po wielu dniach obśmiewania tego tematu przez polityków PiS, umiarkowanie błyskotliwie wykorzystujących zbieżność nazwy systemu Pegasus z nazwą konsoli do gier z lat 90-tych, został zapytany o to, dlaczego zakup Pegasusa sfinansowano ze środków Funduszu Sprawiedliwości. To zasadne pytanie, ponieważ – po pierwsze – Fundusz Sprawiedliwości co do zasady powstał po to, aby pomagać ofiarom przestępstw, a po drugie – ponieważ zakupy dla CBA, do którego Pegasus trafił, powinny być, zgodnie z przepisami, finansowane bezpośrednio z budżetu państwa.

Wicepremier ds. bezpieczeństwa, a jednocześnie lider obozu rządzącego w Polsce odpowiedział na pytanie dwoma zdaniami: „To sprawa o charakterze technicznym, bez większego znaczenia. Pieniądze publiczne wydano na ważny cel publiczny, związany z walką z przestępczością, ochroną obywateli”. Czyli co, problemu nie ma, można się rozejść?

Czytaj więcej

Kaczyński o Pegasusie: Źle by było, gdyby polskie służby go nie miały

Otóż nie, problem jest – i to poważny. Jeśli w demokratycznym państwie najważniejszy de facto polityk w kraju, dysponujący większością w parlamencie, zdolną (do niedawna) uchwalać w zasadzie dowolne przepisy w 48 godzin mówi, że postępowanie wbrew obowiązującemu prawu to sprawa „bez większego znaczenia”, byle cel działania był szlachetny, to znaczy, że o stan takiej demokracji należy się martwić.

Tak się bowiem składa, że - co do zasady - każdy przywódca jest przekonany, że jego działania są szlachetne i służą społeczeństwu, nawet jeśli niewdzięczne społeczeństwo nie zawsze rozumie geniusz swojego lidera. Demokrację od innych systemów odróżnia jednak to, że owo „czyste dobro” wynikające z pomysłów miłościwie nam rządzących, trzeba realizować w granicach wyznaczonych przez prawo. To taka polisa ubezpieczeniowa na wypadek, gdyby fantazja ponosiła rządzących za bardzo. Jeśli ten bezpiecznik usuniemy, wówczas demokracja staje się co najwyżej demokraturą, systemem, w którym suweren wybrawszy sobie władzę, może się po niej spodziewać absolutnie wszystkiego. Bo prawo prawem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie – parafrazując słowa Leonii Pawlak, wciskającej synowi granaty do kieszeni.

Kiedyś przyjdzie inna władza – i ona również może uznać, że dla dobra kraju, etc.

Przedwczoraj dla dobra społeczeństwa kupowaliśmy Pegasusa obchodząc przepisy prawa, wczoraj chcieliśmy organizować wybory kopertowe i wprowadzaliśmy reżim stanu wyjątkowego (w związku z epidemią) bez wprowadzania stanu wyjątkowego,rozwiązując rozporządzeniami kwestie, które powinna regulować ustawa. A co władza może zrobić jutro? Cóż – jeśli obchodzenie przepisów prawa to sprawa „o charakterze technicznym”, to odpowiedź brzmi: „co chce”.

I nie powinni się z tego cieszyć nawet ci, którzy kibicują obecnie rządzym i uważają, że im wolno więcej. Bo kiedyś przyjdzie inna władza – i ona również może uznać, że dla dobra kraju, etc.

Dlatego myśląc w kategoriach państwa warto postrzegać świat w perspektywie dłuższej niż do najbliższych wyborów. Tak, w Polsce to śmiała teza, ale może warto to chociaż przemyśleć.

Kaczyński, po tym jak przyznał, że polskie służby dysponują izraelskim programem do inwigilacji, po wielu dniach obśmiewania tego tematu przez polityków PiS, umiarkowanie błyskotliwie wykorzystujących zbieżność nazwy systemu Pegasus z nazwą konsoli do gier z lat 90-tych, został zapytany o to, dlaczego zakup Pegasusa sfinansowano ze środków Funduszu Sprawiedliwości. To zasadne pytanie, ponieważ – po pierwsze – Fundusz Sprawiedliwości co do zasady powstał po to, aby pomagać ofiarom przestępstw, a po drugie – ponieważ zakupy dla CBA, do którego Pegasus trafił, powinny być, zgodnie z przepisami, finansowane bezpośrednio z budżetu państwa.

Pozostało 83% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: „Płatni zdrajcy, pachołkowie Rosji”. Dlaczego Tusk tak mocno zaatakował PiS
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Parada nie zwycięstwa, ale hipokryzji i absurdu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: PiS podwójnie zdradzony
Komentarze
Jacek Cieślak: Luna odpadła, ale jest golas z Finlandii. Po co nam w ogóle Eurowizja?
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Afera sędziego Tomasza Szmydta jest na rękę Tuskowi i KO, ale nie całej koalicji