Kłopoty z unijnymi funduszami Polska zafundowała sobie sama. Nie jest tak – wbrew temu, co zdaje się sugerować Zbigniew Ziobro i jego poplecznicy – że ktoś się w Brukseli na rząd PiS uwziął. Owszem, ma on wielu krytyków, ale akurat Komisja Europejska od początku była zainteresowana szybką wypłatą pieniędzy z unijnego Funduszu Odbudowy po pandemii. Bo im lepiej wydane pieniądze, im szybszy wzrost gospodarczy w największych i najbardziej obdarowanych państwach UE, tym większy splendor dla KE: że dobrze wymyślony program i odpowiednio przedyskutowany z państwami członkowskimi. Negocjacje z Polską były już właściwie zakończone i gdyby nie wyrok Trybunału Konstytucyjnego z sierpnia, dający rządowi mandat do ignorowania wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE, to pewnie zaliczka w wysokości 4,7 mld euro byłaby już wypłacona.