Zwycięstwo nad lokalnym układem

Zatrzymanie prezydenta Olsztyna Czesława Małkowskiego, oskarżanego o molestowanie urzędniczek i gwałt na jednej z nich, to konsekwencja zajęcia się tą sprawą przez "Rzeczpospolitą". Wcześniej Małkowski należał do kasty nietykalnych.

Publikacja: 28.02.2008 21:32

Choć o aferze mówiło się w Olsztynie od dawna, sprawy nie ruszały z miejsca. Miejscowa prokuratura nie umiała nawet utrzymać w tajemnicy miejsca i czasu przesłuchania jednej z kobiet, której zależało na anonimowości. Wszystko to, dziwnym trafem, natychmiast przeciekło do lokalnych mediów. Po publikacji "Rz" postępowanie przeniesiono do Białegostoku. Stąd, znów dziwnym trafem, wniosek o dane kobiet zeznających przeciw prezydentowi – z ich nazwiskami – trafił na jego biurko.

Małkowski to nie tylko ostatni szef cenzury w Olsztynie, ale i związany z SLD miejscowy VIP. Sprawa molestowanych kobiet jest też żywym dowodem na bezradność obywatela w Polsce lokalnej. Gdy ktoś jest ważny i zna wszystkich ważnych w mieście, to włos mu z głowy nie spadnie. Dlatego urzędniczki bały się zeznawać i zależało im na anonimowości. Dlatego Małkowski długo pozostawał bezkarny: ofiary czuły się zbyt słabe, by stanąć przeciw lokalnemu układowi władzy.

Zatrzymanie Małkowskiego może być więc źródłem satysfakcji. Nie tylko dlatego, że dopuszczający się przestępstwa ważny urzędnik może ponieść za to odpowiedzialność. Ale również dlatego że pokazuje, iż występowanie przeciw możnym Polski lokalnej ma sens.

Pytany o zatrzymanie Małkowskiego wicepremier i minister spraw wewnętrznych Grzegorz Schetyna, powiedział: "Zupełnie nie rozumiem, jak mogło do takiej sytuacji dojść. To kompromituje klasę polityczną".

Zgadzam się z panem premierem. Nie rozumiem tylko, dlaczego dotąd Olsztynem rządziła koalicja stworzona przez PO i ludzi prezydenta Czesława Małkowskiego. Czyżby olsztyńscy politycy Platformy byli głusi i ślepi?

Choć o aferze mówiło się w Olsztynie od dawna, sprawy nie ruszały z miejsca. Miejscowa prokuratura nie umiała nawet utrzymać w tajemnicy miejsca i czasu przesłuchania jednej z kobiet, której zależało na anonimowości. Wszystko to, dziwnym trafem, natychmiast przeciekło do lokalnych mediów. Po publikacji "Rz" postępowanie przeniesiono do Białegostoku. Stąd, znów dziwnym trafem, wniosek o dane kobiet zeznających przeciw prezydentowi – z ich nazwiskami – trafił na jego biurko.

Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Kazimierz Groblewski: Ktoś powinien mocniej zareagować na antysemityzm Grzegorza Brauna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne