Reklama
Rozwiń
Reklama

Mniejsze zło i mniejszość w Niemczech

W sprawach polsko-niemieckich znowu ważną rolę do odegrania mają prawnicy. Rozważają, czy likwidacja statusu mniejszości polskiej w czasach Trzeciej Rzeszy była legalna czy nie.

Aktualizacja: 19.12.2009 10:55 Publikacja: 19.12.2009 03:49

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

[link=http://blog.rp.pl/haszczynski/2009/12/19/mniejsze-zlo-i-mniejszosc-w-niemczech/]Skomentuj na blogu[/link]

Ale najważniejszą rolę odegrają politycy. I wszystko wskazuje na to, że polskie władze są gotowe walczyć o to, by Polacy w Niemczech mieli podobne prawa i przywileje jak Niemcy w Polsce.

Należy temu przyklasnąć. To nie tylko dowód troski o Polaków za granicą, ale także potwierdzenie tego, że Polska czuje się równym partnerem Niemiec. Że nie jest już tak, iż nie chcemy drażnić RFN, bo a to nie uzna granicy na Odrze i Nysie, a to będzie wspierała separatystów z Opolszczyzny, a to nie poprze naszych starań do NATO czy do UE. Takich lęków już dawno nie ma. Ale bez pamiętania o nich nie sposób zrozumieć, dlaczego temat polskiej mniejszości w Niemczech tak długo był chowany pod dywan.

Przez wiele lat nikt z głównego nurtu polityków nie ośmielił się przyznać, że Warszawa zgodziła się na niekorzystny dla Polaków w Niemczech zapis w traktacie polsko-niemieckim z 1991 roku. Polscy Niemcy to w nim „mniejszość niemiecka”, a niemieccy Polacy to „osoby w Republice Federalnej Niemiec”. Te „osoby” miały być mniejszym złem niż niepodpisanie traktatu. Skutek jest taki, że Warszawa wydaje grube miliony na naukę niemieckiego języka i kultury w Polsce, czyli wielokrotnie więcej niż władze niemieckie różnych szczebli na naukę języka i kultury polskiej. Do tego dochodzi wymyślony dla mniejszości niemieckiej przywilej polityczny: nieobowiązywanie 5-procentowego progu wyborczego.

Teraz, co też pozytywne, Polonia niemiecka, kiedyś rozdrobniona i skłócona – przynajmniej w sprawie swojego statusu – sprawia wrażenie spójnej i jednomyślnej. I świadomej, że może stanowić dużą, polityczną siłę. Miejmy nadzieję, że władze Niemiec ją docenią, a nie potraktują jak zagrożenie czy kłopot.

Reklama
Reklama

Przeszliśmy długą drogę, skoro teraz szanowani eksperci z Poznania zalecają w ekspertyzie dla MSZ renegocjację traktatu. I uważają, że nie ma podstaw, by już teraz nie stosować określania „mniejszość polska”. Nie ma już mniejszego zła. Jest zły zapis w traktacie.

[link=http://blog.rp.pl/haszczynski/2009/12/19/mniejsze-zlo-i-mniejszosc-w-niemczech/]Skomentuj na blogu[/link]

Ale najważniejszą rolę odegrają politycy. I wszystko wskazuje na to, że polskie władze są gotowe walczyć o to, by Polacy w Niemczech mieli podobne prawa i przywileje jak Niemcy w Polsce.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Zbigniew Ziobro bez odznaki szeryfa nie okazał się kowbojem
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Działka pod CPK odkupiona przez państwo. Teraz tylko PiS ma problem z tą aferą
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Donald Tusk je przystawki, żurek i czeka na drugie danie
Komentarze
Sposób na Donalda Trumpa. Lewicowa rewolucja w Nowym Jorku
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Komentarze
Jan Zielonka: Holenderskie lekcje dla Polski
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama