Podstawowym problemem sojuszu pozostaje decyzja: czy pozostaje on układem militarnym, czy przekształca się – czego zalążki widzimy dziś – w kolejną organizację międzynarodową, której sens istnienia roztapia się w powtarzaniu górnolotnych sloganów.
Okazuje się, że i Polska ma swój wkład w projektowanie nowej strategii. Podczas pobytu sekretarza generalnego NATO w Polsce w minionym tygodniu została mu wręczona "Polska nowa koncepcja strategiczna NATO 2010". Jest to dzieło opracowane przez Instytut Stosunków Międzynarodowych UW pod przewodnictwem prof. Romana Kuźniara. Profesor ten jest dziś głównym ekspertem polskiego MON.
Jak zwykle w Polsce Tuska nie wiemy, dlaczego jeden z instytutów uniwersyteckich nagle w imieniu Polski składa tak wiążący dokument. Jak zwykle rząd tłumaczyć może, że nie miał z tym nic wspólnego i nie wie, dlaczego tak się stało. Bardzo możliwe jednak, że dokument ten w NATO funkcjonował będzie jako stanowisko polskie. Czytamy tam: "(...) obecnie i w niedalekiej przyszłości groźba tradycyjnej agresji zbrojnej (...) jest znikoma". Dalej jest o klimacie, ekologii i kulturze.
Prof. Kuźniara słyszałem kilka razy. Niedawno w telewizji zapewniał widzów, że przez co najmniej 20 lat będziemy zupełnie bezpieczni. Czy objawienie swoje uzyskał z boskiego czy innego źródła, nie wyjaśnił. Po agresji Rosji na Gruzję słyszałem w radiu wypowiedź rzecznika rządu rosyjskiego, a potem prof. Kuźniara. Albo na odwrót, bo nie pamiętam, które było które.
Nie bądźmy niesprawiedliwi, prof. Kuźniar dostrzega również niebezpieczeństwa dla NATO. Płyną one ze Stanów Zjednoczonych.