Jednak zaangażowanie stron i ich argumenty pokazują jego znaczenie. Można domniemywać, że linia podziału w tej komisji przebiegać będzie między PiS a resztą.

Dlaczego nie zgodzić się, aby Prawo i Sprawiedliwość miało w niej dwóch reprezentantów, kiedy ono samo proponuje jednego więcej dla PO? Jeśli chodzi o proporcję do liczby posłów, postulat partii Kaczyńskiego jest w pełni uzasadniony, a po jego uwzględnieniu PO będzie miała nadal nie tylko największą reprezentację w komisji, ale również wespół ze swoim koalicjantem większość. Poza tym trudno wyobrazić sobie LiD głosującą w niej wspólnie z PiS.

W poprzedniej kadencji w komisji zasiadało dziewięciu posłów, czy w celu usprawnienia jej działania trzeba ograniczyć ich liczbę o prawie połowę? Czy zarzutu przedstawiciela PO, że PiS upiera się przy siedmiu, aby wstawić do komisji Macierewicza i Wassermanna, czyli że partią Kaczyńskiego kierują względy personalne, nie można odwrócić? Czy nie oznacza to, że zmiany w regulaminie proponowane przez PO nie zostały przygotowane po to, aby właśnie wspomniani posłowie nie znaleźli się w tej komisji? I dlaczego to PiS nie ma decydować o swoich reprezentantach i jakim prawem wtrąca się w to przedstawiciel innej partii?

Kontrola sejmowa w wypadku służb specjalnych jest szczególnie ważna. Jeśli ogranicza się ją i to w odniesieniu do jedynej realnej opozycji, może to budzić niepokój. Już rozszerzenie składu kolegium Sejmu po to, aby znalazł się w nim Stefan Niesiołowski, budziło wątpliwości. Czy PO nie działa według metody, którą tak piętnowała uprzednio? W wypadku służb specjalnych działania te muszą budzić większy niepokój.