Sąd ma oczywiście prawo wydawać taki wyrok, jaki uzna za stosowny. Ale już z sugestiami sędziów, że oskarżenie Jakubowskiej nosi znamiona poszukiwania paragrafu na człowieka, można polemizować. Niepokojąco przypominają one publicystyczne tezy, że aferę Rywina wykreowano w celu zniszczenia lewicy. Inni przypominają, że była ona początkiem lansowania idei IV Rzeczypospolitej. Taki tok myślenia może prowadzić zatem do wniosku, że jeśli dziś odbywa się sprzątanie po IV RP, to winno się rehabilitować bohaterów afery nazwanej imieniem filmowego magnata.
Wrażenie powrotu klimatu III RP nie bierze się znikąd. Cofnięcie nakazu zatrzymania Ryszarda Krauzego, unieważnienie wyroku na Andrzeja Samsona, werdykt Sądu Najwyższego uznający, że sędziowie z lat 80. musieli stosować dekret o stanie wojennym, a teraz uniewinnienie Jakubowskiej – jak na ostatnie tygodnie to aż nadto.
Za każdym razem słyszymy, że są to suwerenne decyzje sędziów i prokuratorów. Pewnie tak jest w istocie, ale ludzie wymiaru sprawiedliwości nie żyją w próżni. Mają swoje sympatie, ale ulegają też politycznemu klimatowi. A ten sprzyja dziś bagatelizowaniu zjawiska korupcji, choć niedawno budziło ono głęboki niepokój. Czyżbyśmy więc mieli teraz uznać, że grupa trzymająca władzę była wymysłem żurnalistów?
Przypomina się stare przysłowie o sprawiedliwości jak pajęczynie, w której uwięźnie mucha, ale przez którą bez trudu przebije się silny trzmiel.
Czytaj - blog.rp.pl