A to stawia w zupełnie innym świetle osławione słowa Zbigniewa Ziobry o doktorze G., że "nikt więcej nie będzie przez tego pana życia pozbawiony".
Swego czasu publicznie krytykowałem te słowa ministra sprawiedliwości jako niepotrzebną tromtadrację. Nadal uważam, że nie powinien wypowiadać ich przed końcem śledztwa. Jednak nowe fakty, do których dotarli dziennikarze "Rzeczpospolitej", każą tę wypowiedź Ziobry traktować znacznie poważniej.
Nie zamierzamy sprawy doktora G. traktować jako sporu o wiarygodność ministra Ziobry czy o politykę rządu w czasie minionych dwóch lat. Tą drogą idą niektórzy nasi koledzy po piórze z konkurencji, którzy kreują skorumpowanego lekarza na bohatera polskiej inteligencji. Choć wydawałoby się, że już – niekwestionowane przez nikogo – nagranie CBA z ukrytej kamery sprzed paru miesięcy pokazujące lekarza przyjmującego łapówkę powinno ostudzić zapał w wybielaniu doktora G.
My – oprócz nieznanych dotąd opinii publicznej zapisów z podsłuchów – przedstawiamy dziś w "Rzeczpospolitej" komentarze obrońców doktora. Dlaczego? Bo weryfikujemy opinie obu stron. Bo przede wszystkim chcemy wiedzieć, jak było naprawdę. Bo uważamy, że tylko prawda jest ciekawa.
Czy Mirosław G. kazał odłączyć pacjenta po to, żeby koledzy z oddziału nie musieli spędzać na dyżurze całego weekendu? Czy prokuratura potwierdzi także w innych źródłach, że inni lekarze zwracali uwagę doktorowi G., iż odłączenie urządzeń wspomagających oznacza natychmiastowy zgon?