Reklama

Lech Kaczyński w pułapce kiepskiego wizerunku

Kolejne badanie wizerunku prezydenta wypadło źle. Większość respondentów deklaruje, że nie jest – albo wręcz: zdecydowanie nie jest – dumna z tego, że to Lech Kaczyński stoi na czele państwa. Połowa twierdzi, że prezydent "zazwyczaj prowokuje konflikty".

Publikacja: 19.03.2008 21:33

Odpowiedzialność za ten stan rzeczy w znacznym stopniu ponosi Lech Kaczyński i jego otoczenie – na temat niechęci prezydenta do poddawania się zabiegom PR-owskim wypisano już litry atramentu i w dobie wirtualnej demokracji ponosi tylko konsekwencje swego postępowania.

Lech Kaczyński ma też spore osiągnięcia w zrażaniu do siebie różnych środowisk i ludzi, którzy niekoniecznie na początku byli jego wrogami. Wszystko to prawda, ale jego kiepski wizerunek to także plon ciężkiej pracy części mediów, które uważnie tropią każde potknięcie Pałacu Prezydenckiego i kpią z każdego wystąpienia Lecha Kaczyńskiego.

Z rozrzewnieniem wspominam czasy, gdy ci sami dziennikarze taktownie milczeli, kiedy Aleksander Kwaśniewski zataczał się na grobach polskich żołnierzy w Charkowie, albo przekonywali, że ówczesny prezydent nigdy żadnego Ałganowa nie widział.

Trudno też oprzeć się wrażeniu, że głównym wrogiem Platformy Obywatelskiej jest dziś Lech Kaczyński i że to jego działania politycy PO starają się najmocniej dyskredytować. Część mediów zaś, niechętnych zarówno Prawu i Sprawiedliwości, jak i prezydentowi, bierze to za dobrą monetę.

W ten sposób nietrudno o obraz, na którym PiS "się awanturuje", a prezydent działa na korzyść partii swego brata (nawet jeśli takie zarzuty są częściowo uzasadnione).

Reklama
Reklama

Przypominam sobie jeszcze sondaż "Rzeczpospolitej" dotyczący ostatniego – tak wyszydzonego przez część mediów – wystąpienia prezydenta. Okazuje się, że aż 46 proc. Polaków z przyjemnością obejrzało nagranie, na którym w sposób łopatologiczny Lech Kaczyński wyjaśnił swoje stanowisko w sprawie ratyfikacji traktatu lizbońskiego.

Czy wcześniej z którejś telewizji widzowie dowiedzieli się, dlaczego – zdaniem prezydenta – tak istotne jest wpisanie ustaleń z Brukseli do ustawy ratyfikacyjnej? Gdy słucham w mediach kpin ze "spotu", przypominają mi się słowa z "Rewizora" Gogola: z kogo się śmiejecie? Z siebie samych się śmiejecie.

Skomentuj na blog.rp.pl/lichocka

Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki, Thomas Rose i Chanuka w pałacu
Komentarze
Hubert Salik: Reformy w czasach politycznego spektaklu
Komentarze
Michał Płociński: Wszystkie strachy Donalda Tuska
Komentarze
Estera Flieger: Psy na łańcuchach, karawana jedzie dalej
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dwulecie rządu koalicji 15 października. Donald Tusk odbudował KO
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama