Nasza wersja Guardia di Finanza ma mieć szerokie uprawnienia operacyjne, z zakładaniem podsłuchów i kontrolą korespondencji włącznie. Dodatkowo za plecami inspektorów skarbowych mają stać uzbrojeni antyterroryści.
W ciągu minionych kilkunastu lat urzędnicy nie zawsze byli skłonni narażać się, kontrolując majątki zorganizowanych grup przestępczych. Najlepiej widać to na przykładzie podwarszawskich gangsterów. Luksusowe wille i samochody dawno skazanych i odsiadujących wyroki mafiosów przez wiele lat były omijane przez urzędników szerokim łukiem.
Najwyższy czas, aby to się zmieniło. Aby nareszcie w Polsce była silna i zdecydowana służba skarbowa. Ale pod jednym warunkiem. Że zajmie się rzeczywistą przestępczością podatkową, a nie wcielaniem w życie podatkowych absurdów i tropieniem drobnych nadużyć.
W taką pułapkę wpadli już Włosi. W tym jednym z najbardziej skorumpowanych krajów Europy, który słynie z największej ilości różnorakich policji i uzbrojonych instytucji, mafia ciągle ma się dobrze. Natomiast Guardia di Finanza zajęła się ściganiem blogerów, po tym jak opodatkowano prowadzenie witryn internetowych.
W Polsce obecnie mamy dziewięć różnych służb mogących śledzić, kontrolować i podsłuchiwać. O wynikach pracy większości z nich niewiele wiadomo, częściej za to można usłyszeć o nich przy okazji awantur politycznych lub czystek i roszad personalnych przy zmianie kolejnych ekip rządzących. Dobrze byłoby, gdyby nowa służba skarbowa nie podzieliła ich losu.