Jak wyhodować gospodarczego tygrysa

Od lat walczymy z biurokracją i innymi utrudnieniami, które stoją na drodze Polski do odegrania roli gospodarczego tygrysa – jeżeli nie świata, to przynajmniej Unii Europejskiej.

Aktualizacja: 10.09.2008 03:26 Publikacja: 10.09.2008 03:25

Zaczął jeszcze Leszek Balcerowicz z jego śp. komisją do odbiurokratyzowania. Mimo szeregu długich posiedzeń efekty jej pracy były bardzo mizerne.

Potem do walki włączył się wicepremier Jerzy Hausner.

Wczoraj zaś Ministerstwo Gospodarki przedstawiło długo opracowywany czteroletni krajowy program reform, który za pomocą szeregu mądrych działań ma doprowadzić nas na pozycję kraju najbardziej przyjaznego przedsiębiorcom w Unii.

Walka o ułatwienia dla przedsiębiorców jest modna. Chwilami przybiera formę politycznego folkloru. Poseł Janusz Palikot, pragnąc zasłużyć na miano niestrudzonego bojownika z biurokratycznymi bezsensami, organizuje happeningi, które nagłaśniają problemy... i przypominają przedsiębiorcom o tym, o czym woleliby zapomnieć.

Mimo wysiłków polityków różnych opcji Polska wciąż spada w światowym rankingu państw przyjaznych biznesowi. Przed dwoma laty byliśmy na 68. miejscu, dziś jesteśmy na 76.

Nie oznacza to, że jest coraz gorzej. Bank Światowy, który przygotował ranking, nawet wymienia nas wśród dziesięciu państw, które wprowadzają najbardziej znaczące zmiany prawne dotyczące bankructw sądowych i przepisów o syndykach. Jednak inne kraje wprowadzają ułatwienia dla biznesu dużo szybciej.

Niestety – jesteśmy chyba skazani na porażki przy ogłaszaniu wyników kolejnych rankingów. Nawet jeżeli uda się usunąć największe nonsensy i skrócić procedury sądowe oraz urzędnicze, to i tak nasi politycy – do spółki z biurokratami z Brukseli – tak uregulują (czytaj: skomplikują) życie przedsiębiorców, że odechce im się zakładać jakichkolwiek nowych firm. Nie ma tygodnia, w którym w „Rzeczpospolitej” nie opisujemy kolejnego projektu ustawy „regulującego” zasady działania jakiejś branży.

Aby biznesmeni mogli łatwo prowadzić interesy, trzeba zmienić filozofię działania państwa. Powinno go być jak najmniej w codziennym życiu. Nie chodzi o to, aby upraszczać i skracać formalności, ale o to, aby z nich rezygnować.

Ale tego na pewno nie zrobią urzędnicy – bo oni żyją z długich i skomplikowanych procedur.

Skomentuj na blog.rp.pl/jablonski/

Zaczął jeszcze Leszek Balcerowicz z jego śp. komisją do odbiurokratyzowania. Mimo szeregu długich posiedzeń efekty jej pracy były bardzo mizerne.

Potem do walki włączył się wicepremier Jerzy Hausner.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Komentarze
Jan Zielonka: Wirus megalomanii
Komentarze
Jarosław Kuisz: Polska. Kraj jak z „Żartu” Milana Kundery
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Co afera mieszkaniowa mówi nam o Karolu Nawrockim?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Czy Friedrich Merz będzie ukochanym kanclerzem Polaków?
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku