Tymczasem na głowę Sarkozy'ego zaczęły zwalać się kolejne kryzysy. Tuż przed objęciem przez Paryż prezydencji Irlandczycy zadali śmiertelny cios traktatowi lizbońskiemu. Potem mieliśmy wojnę w Gruzji i dość żenujące zabiegi dyplomatyczne Sarkozy'ego w Moskwie. Aż wreszcie zza oceanu nadciągnęło kredytowe tsunami, które wystawiło na ciężką próbę całą Unię.

Podczas zaczynającego się dziś szczytu w Brukseli Sarkozy będzie musiał udowodnić, iż kraje UE są solidarne i zjednoczone w obliczu kryzysu, mimo że dotąd Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Irlandia czy Dania nie były ani zjednoczone, ani solidarne, i działały na własną rękę, by ratować swoje gospodarki.

Co jakiś czas wyłazi na wierzch stara prawda, iż Unia to wprawdzie strefa wolnego handlu, ale także politycznej wolnoamerykanki. I za każdym razem unijni liderzy starają się tę prawdę "zalukrować" giętkimi przemowami.

Oto pytania godne następcy Karola Wielkiego, Napoleona i de Gaulle'a: czy Europa to Unia? Czy Unia to tylko Francja i Niemcy? Czy polityczna jedność Starego Kontynentu jest jeszcze możliwa? Pytania dużo ciekawsze niż to, który członek polskiej delegacji nie dostanie dzisiaj w Brukseli stosownej plakietki.

[link=http://blog.rp.pl/magierowski/2008/10/14/pytania-godne-karola-wielkiego/]skomentuj na blogu[/link]