Partia rządząca nie może narzucać jednej wizji historii

Niemal dokładnie rok temu, tuż po zwycięstwie Platformy Obywatelskiej w wyborach do Sejmu, Donald Tusk przy okazji wizyty u Lecha Wałęsy ogłosił, że nie pozwoli na pisanie historii "Solidarności" na nowo.

Aktualizacja: 23.10.2008 20:44 Publikacja: 23.10.2008 20:39

Taka deklaracja w ustach przyszłego premiera musiała niepokoić. Politycy nie są od tego, by uczestniczyć w historycznych sporach. Przecież właśnie Platforma w czasach rządów PiS biła na alarm, że ówczesna władza chce narzucać Polakom jedną wizję historii.

Szybko się okazało, że w sporze o dzieje "Solidarności" partia Tuska stała się plenipotentem Lecha Wałęsy. Niemal wszyscy politycy PO bronili byłego prezydenta, zarzucając jego adwersarzom związki z PiS.

Na szczęście w apogeum sporu o książkę Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka Donald Tusk nie uległ zachętom, by rozpędzić IPN na cztery wiatry.

Niestety, nie oznacza to, że Platforma zrezygnowała z mieszania polityki do sporów historycznych. Do dziś niejasna jest rola polityków PO w wydarzeniach, które doprowadziły do odejścia z IPN Sławomira Cenckiewicza. Teraz dowiadujemy się, że wywodzący się z Platformy prezydent Opola odwołał spotkanie z autorem "niesłusznej" książki o Wałęsie. W minioną środę pisaliśmy o podobnym zakazie – powiązany z PO starosta odwołał w Raciborzu spotkanie z historyczną liderką "Solidarności" Anną Walentynowicz.

Przedstawianie historii najnowszej w sposób niewygodny dla Wałęsy jest traktowane przez Platformę jak działalność antypaństwowa. To skandal. Sytuacja, w której urzędnicy decydują, z kim mają prawo się spotkać zwykli obywatele, musi niepokoić.

Nie jest rolą partii rządzącej narzucanie jednej wizji historii, takiej, której jedynym celem jest obrona dobrego imienia zaprzyjaźnionego z tą partią polityka.

Odwołanie spotkania ze Sławomirem Cenckiewicza powinno być sygnałem alarmowym. Jak widać, walka o wolność słowa wcale się w Polsce nie skończyła.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/semka/2008/10/23/partia-rzadzaca-nie-moze-narzucac-jednej-wizji-historii/]Skomentuj[/link][/ramka]

Taka deklaracja w ustach przyszłego premiera musiała niepokoić. Politycy nie są od tego, by uczestniczyć w historycznych sporach. Przecież właśnie Platforma w czasach rządów PiS biła na alarm, że ówczesna władza chce narzucać Polakom jedną wizję historii.

Szybko się okazało, że w sporze o dzieje "Solidarności" partia Tuska stała się plenipotentem Lecha Wałęsy. Niemal wszyscy politycy PO bronili byłego prezydenta, zarzucając jego adwersarzom związki z PiS.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka