Mąż stanu jako faworyt

Kolejny sondaż wskazujący „męża stanu" opublikowany w „Rzeczpospolitej" pokazał, że kategoria ta myli się Polakom z faworytem medialnym. Nie jesteśmy w tym względzie wyjątkami, co nie powinno nam poprawiać humoru. Najciekawszym przypadkiem rankingu jest awansujący na drugie miejsce (w zeszłym roku szósty) Aleksander Kwaśniewski. Przez miniony rok byłego prezydenta w polityce nie było.

Aktualizacja: 18.02.2009 19:37 Publikacja: 18.02.2009 19:35

Czas widocznie działa na jego korzyść i zapominamy mu ataki „choroby filipińskiej", które tak trapiły go przed ostatnimi wyborami.

Zapominamy je, tak jak wcześniej zapomnieliśmy mu kompromitację na grobach polskich oficerów w Charkowie, reklamę mebli szwagra, dwuznaczne finansowe operacje, oszustwa w sprawie wykształcenia i tym podobne.

A może przysłoniły je takie osiągnięcia, jak zawetowanie reformy finansów przygotowanej przez ministra Balcerowicza i przyjętej przez parlament, która stawiałaby nas dziś w dużo lepszej sytuacji gospodarczej?

Do takich osiągnięć należało również uniemożliwienie reprywatyzacji, która wprawdzie była sprawiedliwa i w efekcie korzystna dla Polski, ale tworzyłaby nową grupę właścicieli niezwiązanych ze światem Kwaśniewskiego. Jego towarzysze zawsze mogli na niego liczyć: czy to jako obrońcy przywilejów ubeckich, czy gdy ich zasługi dla PRL honorował orderami niepodległego już państwa.

Chwalcy Kwaśniewskiego podnoszą, że „wprowadził" nas do NATO i UE. Wprawdzie nieomal wszystkie kraje dawnego bloku weszły do tych organizacji, a na rzecz naszego akcesu działały wszystkie rządy, ale zgodzić się trzeba, że również Kwaśniewski się do tego dołożył. Czy to jednak wystarczy, aby czynić z niego męża stanu?

Kiedy „Wyborcza" z poświęceniem tropiła zleceniodawców Lwa Rywina, on sam w gronie setek innych biznesmenów bawił na urodzinach Kwaśniewskiego i składał się na obraz Kossaka dla prezydenta. Gdy sprawa wybuchła, prezydent zakazał członkom swojej kancelarii nieoficjalnych kontaktów ze światem biznesu. Czy to wystarczy, aby uznać Kwaśniewskiego za czołowego wroga korupcji?

[ramka][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/02/18/maz-stanu-jako-faworyt/]Skomentuj[/link][/ramka]

Czas widocznie działa na jego korzyść i zapominamy mu ataki „choroby filipińskiej", które tak trapiły go przed ostatnimi wyborami.

Zapominamy je, tak jak wcześniej zapomnieliśmy mu kompromitację na grobach polskich oficerów w Charkowie, reklamę mebli szwagra, dwuznaczne finansowe operacje, oszustwa w sprawie wykształcenia i tym podobne.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Wybory będzie się wygrywać na TikToku
Komentarze
Estera Flieger: Łza może się zakręcić w oku – mamy znowu 2015 rok
Komentarze
Mirosław Żukowski: Iga Świątek. Czas na nowe życie
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wielki sukces Sławomira Mentzena. Przekonał Karola Nawrockiego do swojego programu
Komentarze
Wojciech Warski: Stawką tych wyborów jest prezydenckie weto