Napieralski zwyciężył – wywalczył pozycję we własnym środowisku i wszedł do politycznej pierwszej ligi. Teraz zabiegać o jego względy, a nawet mu się podlizywać, będą i Platforma, i PiS.
Sukces jest tym większy, że – według dotychczasowych danych – w poważny sposób udało mu się odświeżyć elektorat SLD. Zdobył 20 proc. głosów w najmłodszej grupie wyborców (18–24 lata).
W ten sposób odszedł stary Napieralski – sympatyczny, waleczny średniak z drugiej ligi. Narodził się polityk, którego należy rozliczać z poglądów, bo on i jego ugrupowanie znów zaczną wpływać na rzeczywistość. Choć na razie tylko dzięki współpracy z Platformą lub z PiS.
Czas na pytania. Napieralski postulował całkowitą likwidację IPN. Liberalizację prawa aborcyjnego i pełną dostępność in vitro. Ma prawo do takich poglądów, ale jeśli chce, aby jego formacja dalej rosła, będzie musiał wziąć pod uwagę zdanie większości wyborców w tych drażliwych kwestiach. Tylko polityków partii niszowych stać na luksus nieuwzględniania opinii społecznych.
Tymczasem większość Polaków jest zadowolona z funkcjonowania IPN. Większość nie chce pełnej swobody aborcji i in vitro. Czy Napieralski rozpocznie walkę z tymi powszechnymi przekonaniami? Czy pójdzie drogą Jose Luisa Zapatero i zechce dokonać socjotechnicznej rewolucji w umysłach Polaków? Nawet jeśli byłoby to możliwe, to oznaczałoby wywołanie bardzo ostrego konfliktu światopoglądowego.