Tak samo jak powinien mieć dosyć histerii lustracyjnej oraz tego ciągłego gadania o przeszłości, martyrologii i innych sztucznych tematach. Nie gadajmy więcej o tym! Teraz, gdy bez paszportu możemy tanimi liniami latać po całej Europie. Gdy, jako prawdziwi Europejczycy – my, młodzi, dobrze wykształceni, z dużych miast - w jeden dzień jesteśmy w Berlinie, w drugi w Barcelonie, a w trzeci to możemy być nawet w Garwolinie. Tylko nie wiadomo po co.
No właśnie po co? Aby znów gadać o Smoleńsku, czy innej lustracji? Nie ma sensu. Bo ciągle są ludzie, którzy nic nie rozumieją i plotą bez przerwy o tych zastępczych tematach. A media w pogoni za (wiadomo czym) tę histerię tylko podgrzewają.
Przecież zamiast o Smoleńsku i lustracji powinniśmy rozmawiać o aborcji, eutanazji, ksenofobii i innych naprawdę ważnych problemach. A tu nic, grochem o ścianę.
Tak jakoś się składa, że tematy, które nam nie pasują, z reguły są określane jako zastępcze. A te, które by nam pasowały, ale inni nie chcą o nich debatować to tematy tabu. W naszym zaś europejskim kraju ulubioną metodą retoryczną środowisk otwartych i oświeconych jest zamykanie ust (żeby nie powiedzieć mord) tym bardziej zamkniętym i zaściankowym. Te drugie wobec tych pierwszych też może by chciały to zrobić, jednak tymczasem siły nie są zbyt równe.
Jedyne co dobre, to fakt, że ludzie głosują kliknięciami. Doniesienia o Smoleńsku i lustracji, nie wiedzieć czemu, ale klikają się świetnie (aborcja i eutanazja chyba też - no, ale to są tematy haniebnie tabuizowane). Więc media w pogoni za (my już wiemy za czym) nie dojrzały jeszcze do rezygnacji ze Smoleńsków i lustracji. Ileś razy próbowały, ale źle się to kończyło.