Przegląd tygodnia Piotra Semki

Plusy i minusy tygodnia: o lustracji redaktorów Tygodnika Powszechnego, kolorze krzesełek na Stadionie Śląskim i filmie "Prawdziwe męstwo"

Publikacja: 18.02.2011 19:00

Reakcje na książkę Romana Graczyka o „Tygodniku Powszechnym” pokazują jak w zwierciadle stary i nowy świat krakowskiego pisma. Najpierw powtórka z lat 90.: „stary tygodnikowiec" Krzysztof Kozłowski reaguje agresywnie, ciosami poniżej pasa. – Poproszę o dowody. Papiery na stół. Ale tych papierów nie ma. Są tylko domniemania Romana Graczyka – grzmi były zastępca Jerzego Turowicza.

Kozłowski jako szef UOP nie zrobił nic, aby wyjaśnić sprawstwo i skalę sprzecznego z prawem procederu palenia esbeckich teczek – dziś za to triumfuje, że nie zachowała się większość teczek na temat herosów „Tygodnika”. Wnioski Graczyka odrzuca kpiąc, że to tylko dywagacje, ile kto zjadł indyka w knajpie na spotkaniu z esbekiem. Stanisław Wilkanowicz i Marek Skwarnicki nie zamierzają się odnosić do niczego, a ks. Adam Boniecki w najnowszym numerze w ogóle nie wypowiada się na temat książki.

Nowy „Tygodnik” w osobie Wojciecha Pięciaka podchodzi do problemu serio i unika gromów wobec Graczyka. Ale sugestie Pięciaka, że „Tygodnik Powszechny” nigdy nie bał się dyskusji o lustracji, to lekka przesada. Poczekajmy jeszcze na zapowiedziany głos w tej sprawie Józefy Hennelowej. To dopiero może być wzorzec dialogu.

A tak na marginesie. W ostatniej „Polityce” Adam Szostkiewicz, opisując ostatnie lata działalności episkopatu, pisze o „radiomaryjnej akcji lustracyjnej w Kościele”. Lustracja radiomaryjna? Toruńskie media broniły przecież jak lew abp. Stanisława Wielgusa, a niechęć do „kserowanych świstków” tworzyła wtedy sojusz medialny obrony abp. Wielgusa „Naszego Dziennika” z „Gazetą Wyborczą”. Ale to już do stereotypu nie pasuje?

A propos pomnika smoleńskiego. Hanna Gronkiewicz-Waltz szykuje sondaż warszawiaków w tej sprawie, sądząc jak podejrzewam że na zdecydowany wynik trudno liczyć. Całkiem powiatowy machiawelizm. Decyzje o pomniku podejmuje się bez sondażowych szopek. A pomnik i tak powstanie, choćby HGW zabrała ze 100 konserwatorów zabytków.

Dlaczego krzesełka na Stadionie Śląskim mają nie być biało-czerwone lecz niebiesko-żółte, jak to przeforsował Ruch Autonomii Śląska? Przecież obiekt ten długie dekady pełnił rolę stadionu narodowego. Stołeczny stadion naprawdę był mało szczęśliwy dla kadry i najważniejsze mecze polskiej jedenastki rozgrywane były się w Chorzowie. Tak to wielka PO schyla potulnie głowę przed żądaniami autonomistów. I jakoś nikt nie rwie szat, krzycząc o absurdzie wydawania 58 tys. zł za nowe krzesełka. W kraju, gdzie próba uczczenia jakiejś ofiary komuny nazwą ulicy wywołuje chóralny ryk: A kto zapłaci za koszt zmiany pieczątek?

Dwa oglądane ostatnio filmy przywróciły mi wiarę w kino uczące, w imię czego warto żyć, a nie taplające się w „heroizmie zła”. „Jak zostać królem” pokazuje walkę brytyjskiego króla

Jerzego VI z jąkaniem się. Już się obawiałem, że reżyser obsadzi jego poprzednika – Edwarda VIII, który wolał amerykańską rozwódkę od korony – w roli męczennika nieludzkiej etykiety rodu Windsorów. Ale nie – to Jerzy VI, który znalazł w sobie siłę, by poprowadzić Brytyjczyków do wojny, pokazany został godnie, a Edward jako człowiek na tyle chwiejny, by o mały włos nie pchnąć Albionu ku sojuszowi z Hitlerem.

Drugi fascynujący obraz to „Prawdziwe męstwo”. Film wyjaśnia, dlaczego Dziki Zachód stał się po pewnym czasie Ameryką, a nie pozostał jankeskim odpowiednikiem „Dzikich pól” lub wstrząsanym rewolucjami Meksykiem. Bo prawo, nawet jeśli niekiedy łamane, jest tu traktowane jako punkt odniesienia dla wszystkich. W imię prawa odważna 14-latka podejmuje się złapania mordercy jej ojca. W imię prawa, choć na jego krawędzi, działa łowca nagród. I w imię prawa stary szeryf nie wstydzi się przyznać w sądzie, że zastrzelił „23 czy 27” przestępców, i bierze udział w pościgu dzielnej dziewczyny za zabójcą. A czy ostateczna zemsta na mordercy przynosi ukojenie? To już inna kwestia. „Prawdziwe męstwo” udziela na to pytanie surowej, ale godnej odpowiedzi. Pędźcie do kin na oba filmy!

Reakcje na książkę Romana Graczyka o „Tygodniku Powszechnym” pokazują jak w zwierciadle stary i nowy świat krakowskiego pisma. Najpierw powtórka z lat 90.: „stary tygodnikowiec" Krzysztof Kozłowski reaguje agresywnie, ciosami poniżej pasa. – Poproszę o dowody. Papiery na stół. Ale tych papierów nie ma. Są tylko domniemania Romana Graczyka – grzmi były zastępca Jerzego Turowicza.

Kozłowski jako szef UOP nie zrobił nic, aby wyjaśnić sprawstwo i skalę sprzecznego z prawem procederu palenia esbeckich teczek – dziś za to triumfuje, że nie zachowała się większość teczek na temat herosów „Tygodnika”. Wnioski Graczyka odrzuca kpiąc, że to tylko dywagacje, ile kto zjadł indyka w knajpie na spotkaniu z esbekiem. Stanisław Wilkanowicz i Marek Skwarnicki nie zamierzają się odnosić do niczego, a ks. Adam Boniecki w najnowszym numerze w ogóle nie wypowiada się na temat książki.

Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Edukacja zdrowotna? Nie można ciągle myśleć o seksie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność