Reakcje na książkę Romana Graczyka o „Tygodniku Powszechnym” pokazują jak w zwierciadle stary i nowy świat krakowskiego pisma. Najpierw powtórka z lat 90.: „stary tygodnikowiec" Krzysztof Kozłowski reaguje agresywnie, ciosami poniżej pasa. – Poproszę o dowody. Papiery na stół. Ale tych papierów nie ma. Są tylko domniemania Romana Graczyka – grzmi były zastępca Jerzego Turowicza.
Kozłowski jako szef UOP nie zrobił nic, aby wyjaśnić sprawstwo i skalę sprzecznego z prawem procederu palenia esbeckich teczek – dziś za to triumfuje, że nie zachowała się większość teczek na temat herosów „Tygodnika”. Wnioski Graczyka odrzuca kpiąc, że to tylko dywagacje, ile kto zjadł indyka w knajpie na spotkaniu z esbekiem. Stanisław Wilkanowicz i Marek Skwarnicki nie zamierzają się odnosić do niczego, a ks. Adam Boniecki w najnowszym numerze w ogóle nie wypowiada się na temat książki.
Nowy „Tygodnik” w osobie Wojciecha Pięciaka podchodzi do problemu serio i unika gromów wobec Graczyka. Ale sugestie Pięciaka, że „Tygodnik Powszechny” nigdy nie bał się dyskusji o lustracji, to lekka przesada. Poczekajmy jeszcze na zapowiedziany głos w tej sprawie Józefy Hennelowej. To dopiero może być wzorzec dialogu.
A tak na marginesie. W ostatniej „Polityce” Adam Szostkiewicz, opisując ostatnie lata działalności episkopatu, pisze o „radiomaryjnej akcji lustracyjnej w Kościele”. Lustracja radiomaryjna? Toruńskie media broniły przecież jak lew abp. Stanisława Wielgusa, a niechęć do „kserowanych świstków” tworzyła wtedy sojusz medialny obrony abp. Wielgusa „Naszego Dziennika” z „Gazetą Wyborczą”. Ale to już do stereotypu nie pasuje?
A propos pomnika smoleńskiego. Hanna Gronkiewicz-Waltz szykuje sondaż warszawiaków w tej sprawie, sądząc jak podejrzewam że na zdecydowany wynik trudno liczyć. Całkiem powiatowy machiawelizm. Decyzje o pomniku podejmuje się bez sondażowych szopek. A pomnik i tak powstanie, choćby HGW zabrała ze 100 konserwatorów zabytków.