Możliwość nieskrępowanego stawiania śmiałych hipotez to ważna rzecz. W krajach, które potocznie zwykliśmy nazywać „normalnymi" korzysta się z niej bez ograniczeń. W tamtejszych księgarniach można znaleźć książki zbierające argumenty i dowody na rzecz różnych daleko idących domniemań, niekiedy tak sensacyjnych, że jeśli w nie uwierzyć, trzeba pisać podręczniki historii od nowa. Pisze się tam i wydaje książki dowodzące, że Franklin Delano Roosevelt zupełnie świadomie i cynicznie doprowadził do klęski w Pearl Harbor, by wstrząśnięci Amerykanie pogodzili się z koniecznością przystąpienia do wojny. Że John Fitzgerald Kennedy został zamordowany na polecenie CIA. Że wcześniej on z kolei kazał zamordować Marylin Monroe. Że w 1947 roku w USA rozbił się statek kosmiczny obcej cywilizacji i rząd amerykański do dziś utrzymuje w sekrecie zdobyte wtedy technologie ? i że statek ten wcale się nie rozbił, tylko dokonał utrzymywanego do dziś w sekrecie podboju ludzkości w ogóle, a głównego światowego mocarstwa w szczególności. Że od kilkudziesięciu lat żadne z państw demokratycznych nie zdobyło się na wprowadzenie jakiegokolwiek prawa, choćby nie wiem jak oczekiwanego i popieranego przez ogół, które godziłoby w interesy wąskiej grupy właścicieli banków i funduszy inwestycyjnych. Że w związku z tym ogromna część wykreowanego na użytek gigantycznego giełdowego hazardu pieniądza jest dziś fikcją, bezprecedensową w dziejach bańką spekulacyjną, której nieuniknione pęknięcie spowoduje gigantyczny kryzys gospodarczy i cywilizacyjny, jednocześnie przynosząc tej wąskiej grupie fortuny. Że ludzkość zakłada sobie pętlę na szyję, emitując zbyt wiele dwutlenku węgla, co powoduje katastrofalne ocieplenie klimatu. Że księżna Diana została zamordowana z polecenia brytyjskiej królowej, za karę iż zadała się z muzułmaninem...
Mieszam hipotezy jawnie wariackie, pozornie poważne i całkiem sensowne, bo tak się one właśnie w wolnym kraju mieszają. Sensacje Alberta Gore'a o ociepleniu klimatu (z wstrząsającą, usuniętą w polskim przekładzie, informacją, że w polskim dystrykcie Śląsk ludność wskutek postępującego ocieplenia musiała się przenieść pod ziemię i zamieszkać w starych wyrobiskach kopalnianych) potraktowano z początku śmiertelnie poważnie, honorując oskarem i noblem, choć w istocie przynależały one do tej samej kategorii, co lądowanie w Rosswel. Z kolei, jeszcze kilkanaście lat temu, gdy były sowiecki szpieg Riezun ogłosił zebrane przez siebie dowody, iż oficjalna historia II wojny światowej jest całkowicie sfałszowana, bo Hitler atakując ZSSR uprzedził w ostatniej chwili potężny atak Stalina, albo gdy były archiwista KGB Mitrochin ogłosił że Lech Wałęsa, ikona walki z komunizmem, był w istocie komunistycznym agentem o kryptonimie „Bolek", wysyłano ich na półkę z sensacjami o zmartwychwstaniu Elvisa Presleya – a dziś nikt poważny nie jest w stanie zaprzeczyć oczywistym faktom.
W Polsce ukazała się właśnie książka ? kolejna zresztą ? która według wydawcy dowodzi niezbicie, iż w tragedia w Smoleńsku była skutkiem zbrodniczego zamachu. Tym razem teza jest taka, że polski rządowy tupolew został zestrzelony rakietą z głowicą termobaryczną. Nie wiadomo, kto tę książkę napisał. Ma to być grupa międzynarodowych ekspertów, którzy pragną zachować anonimowość.
Mimo, iż rzecz uwiarygodniać ma wstęp wspomnianego wyżej Ilji Riezuna, znanego lepiej jako Wiktor Suworow ? poświęcony jednak sprawom ogólnym ? książce zdecydowanie bliżej do sensacji o UFO w Rosswel niż do „Lodołamacza". Do wybuchu termobarycznej głowicy dojść miało w bezpośredniej bliskości kadłuba, ponad nim. Zważywszy, jak nisko samolot był w tym momencie i z jaką leciał prędkością, mignąłby obok mniemanego zamachowca zanim ten zdążyłby mrugnąć powieką, nie mówiąc o wycelowaniu i odpaleniu czegokolwiek. Oczywiście, istnieją rakiety samosterujące, ale one naprowadzają się na dysze silników, a nie na kokpit.
Tajemniczy międzynarodowi eksperci, którzy głoszą te sensacje, ukrywają swą tożsamość ponoć dlatego, by uniknąć losu Litwinienki. Mało przekonujący powód. Trudno o coś, co by się bardziej podobało rosyjskim służbom niż ta książka. Jeśli tupolewa zestrzelono rakietą, to przecież wszystko inne nie miało znaczenia. Bałagan na wieży kontrolnej, konsultowanie przez kontrolera decyzji z nie wiadomo kim „z góry", fałszywe potwierdzanie, że samolot jest „na kursie i na ścieżce", niesprawny radar. Traci znaczenie cały bałagan organizacyjny w pułku, granicząca ze zbrodnią beztroska odpowiedzialnych za bezpieczeństwo prezydenta, rozdzielenie wizyt, haniebna gra, podjęta z Rosjanami przez Polski rząd w celu zdyskredytowania i poniżenia własnego prezydenta. Nie ma już sensu zadawać pytania, co sprawiło, że samolot nie uniósł się w powietrze po wydaniu przez kapitana i potwierdzeniu komendy „odchodzimy", nie mają znaczenia zapisy rejestratorów.