Reklama
Rozwiń

Lorenz: Iran ma już bombę? - pisze Wojciech Lorenz

Amerykanie oskarżyli Iran o przygotowywanie zamachu na ambasadora Arabii Saudyjskiej w USA.

Aktualizacja: 13.10.2011 15:14 Publikacja: 13.10.2011 15:12

Zamachowcy mieli podłożyć bombę w ulubionej restauracji dyplomaty, zapewne zabijając przy okazji więcej przypadkowych osób. Historia sama w sobie sensacyjna, ale jeszcze ciekawszy wydaje się jej kontekst.

Już pojawiają się komentarze, że żadnego spisku nie było, a Waszyngton zmyślił historię, aby docisnąć Iran w sprawie programu atomowego. Ten trop jednak pozostawmy komentatorom obsesyjnie antyamerykańskim. Lepiej zastanowić się, dlaczego Iran zdecydował się obudzić uśpionych agentów.

Szyicki Iran i sunnicka Arabia Saudyjska znalazły się na kursie kolizyjnym w związku z sytuacją w Syrii. Iran popiera reżim Baszara Asada, który składa się głównie z przedstawicieli mniejszości alawickiej, czyli sekty wywodzącej się z szyizmu. Asad tłumi rewolucję w swoim kraju i od kilku tygodni strzela głównie do sunnitów, którzy stanowią 70 proc. mieszkańców jego kraju. Arabia Saudyjska długo siedziała cicho, bo upadek reżimu i wojna domowa w Syrii, która mogłaby się rozlać na cały region, nie jest także w jej interesie. W końcu jednak wzięła sunnitów w obronę i zaczęła wspierać próby obalenia Asada.

Dla Iranu upadek reżimu byłby strategiczną katastrofą. Irańczycy to Persowie, którzy dzięki sojuszowi z arabską Syrią mieli możliwość mieszania w całym regionie. Mogli m.in. wysyłać broń dla szyickiego Hezbollahu w Libanie i szachować Izrael. Bez wsparcia Syrii ajatollahom trudniej zdobyć dla Iranu pozycję regionalnego mocarstwa i najsilniejszego kraju w świecie islamu.

Elementami tej strategii jest przejęcie kontroli nad Irakiem (po obaleniu sunnickiego reżimu Saddama Husajna do władzy doszli tam szyici), zdobycie broni atomowej, wymazanie Izraela z mapy świata i wreszcie zapewnienie dominacji szyitom, którzy stanowią 10 procent wszystkich muzułmanów, nad sunnitami.

Zabicie ambasadora mogłoby być więc elementem wojny z Arabią Saudyjską, ale wciąż nie tłumaczy, dlaczego Teheran chciał ją przenieść na teren Ameryki. Jaka była kalkulacja Iranu, skoro Waszyngton prowadzi wojnę z terroryzmem i nie puszcza płazem takich zamachów? Można założyć, że Iran jest nieobliczalny i kierując się ideologią nie przejmował się konsekwencjami swoich działań. To mało prawdopodobne, jeśli zamierza wyprodukować broń atomową i musi korzystać w tym celu z politycznej ochrony Rosji i Chin. A może pojawiające się w zachodnich służbach wywiadowczych informacje, że Iran zbudował prototyp swojej pierwszej bomby atomowej są prawdą? Wtedy ajatollahowie mogli kalkulować, że Amerykanie nie podejmą żadnych działań, co byłoby wielkim zwycięstwem terrorystów. A gdyby podjęli, Iran dostałby dogodny pretekst, aby uroczyście dokonać próbnej eksplozji.

Zamachowcy mieli podłożyć bombę w ulubionej restauracji dyplomaty, zapewne zabijając przy okazji więcej przypadkowych osób. Historia sama w sobie sensacyjna, ale jeszcze ciekawszy wydaje się jej kontekst.

Już pojawiają się komentarze, że żadnego spisku nie było, a Waszyngton zmyślił historię, aby docisnąć Iran w sprawie programu atomowego. Ten trop jednak pozostawmy komentatorom obsesyjnie antyamerykańskim. Lepiej zastanowić się, dlaczego Iran zdecydował się obudzić uśpionych agentów.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czwarty Polak w kosmosie. Czy to dobrze wydane setki milionów?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Spokój w Iranie to jeszcze nie pokój
Komentarze
Jacek Czaputowicz: W sprawie Iranu Polska pokazała, na co ją stać
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Trump kontra Iran. Król NATO zrobi wszystko dla Izraela
Komentarze
Iran a sprawa wyborów w Polsce. Nie podpalajmy kraju, gdy świat płonie