Dlaczego ja właściwie nie piszę euroentuzjastycznych komentarzy?... Przecież to takie łatwe i przyjemne. Szczypta Barroso, kilka gramów Van Rompuya, łyżka Sikorskiego, pół szklanki Smolara, wszystko doprawiamy Beylinem, ozdabiamy Różą Thun i mamy gotowy koktajl. Że mdły i niestrawny? Jakie to ma znaczenie? Ważne, żeby płynnie recytować dekalog prawdziwego Europejczyka.
Zapewne przyzwyczailiście się już państwo do niezliczonych paradoksów w polskim życiu politycznym. Oto kolejny: sformułowanie "prawdziwy Polak" wywołuje u niektórych spazmy oburzenia, skojarzenia z nazizmem oraz oskarżenia o próbę podziału społeczeństwa. Ale te same osoby wskazują, kto dzisiaj jest, a kto nie jest "prawdziwym Europejczykiem". Ci prawdziwi chodzą na paradę Schumana, ci zaś, którzy cierpią na eurofobię, biorą udział w różnych nacjonalistycznych marszach z jakimiś dziwnymi biało-czerwonymi flagami. Dobrzy Europejczycy – źli Europejczycy.
"Doskonale wiemy..."; "Nie ulega kwestii..."; "Jest oczywiste, że...". Wszystkie te frazy służą właśnie dzieleniu Polaków i wprowadzają do debaty na temat Unii element shamingu (proszę mi wybaczyć ten anglicyzm, ale lepszego słowa nie znajduję). Kto śmie wyrażać wątpliwości, kto nie uważa, że wszystko jest już jasne, ten powinien się wstydzić i poważnie zastanowić nad swoją kondycją umysłową. Bo przecież młodzi, inteligentni, wykształceni mieszkańcy dużych miast, znający języki i posiadający smartfony, są miłośnikami głębszej integracji i domagają się, by było "więcej Europy". To samo mówią Aleksander Kwaśniewski i Marek Kondrat. Więcej Europy chciałby też na pewno śp. Bronisław Geremek. A także bł. ks. Jerzy Popiełuszko – jak dał niedawno do zrozumienia Radosław Sikorski – byłby zadowolony z faktu, iż Europa tak pięknie się jednoczy.
Tym samym każda krytyka gabinetu Tuska i jego działań na arenie unijnej jest wyrazem pewnego niedowładu intelektualnego. Żeby krytykować polski rząd za prezydencję, trzeba być "z innej planety", jak stwierdziła w Strasburgu eurodeputowana PO Lena Kolarska-Bobińska. "To najlepsza prezydencja 15-lecia!" – zachwalał z kolei przyszły szef PE Martin Schulz. "Wielka, imponująca, cudowna, wspaniała, niedościgniona, boska" – rozpływali się w ub. środę prezenterzy telewizyjnych "Wiadomości".
Jakieś wątpliwości?