Tak zakończył się swoisty plebiscyt, w którym Związek Ludności Narodowości Śląskiej (ZLNŚ) i Ruch Autonomii Śląska (RAŚ) przy wsparciu wielu wpływowych mediów próbowali śląskość przeciwstawić polskości. Wymyśleć osobny naród śląski. Zerwać więzy, jakie od lat łączą Ślązaków z Polską na gruncie językowym, historycznym i kulturowym. Ośmieszyć lub zanegować pamięć o tych więzach, widząc w niej wyłącznie efekt komunistycznej propagandy albo „dyktatu Warszawy". W poprzednim spisie powszechnym z 2002 roku 173 tysiące 153 osoby uznały się za przedstawicieli - osobnej od polskiej - narodowości śląskiej. Dziesięć lat później liczba ta ledwie się podwoiła, choć ZLNŚ i RAŚ prowadziły w tym czasie niezwykle konsekwentną propagandę. Stąd hasło: „GUS: 809 tysięcy deklaracji tożsamości śląskiej", jakie znalazło się we wczorajszej depeszy PAP jest bardzo nieuczciwe. Tym bardziej, że podchwycone przez media, zaczęło żyć własnym życiem.

A jak można wrzucać 415-tysięczną grupę Ślązaków, którzy jednocześnie czują się Polakami do jednego worka z tymi, którzy ulegli ideom autonomistów i uważąją, że istnieje osobny naród śląski?

Szef RAŚ Jerzy Gorzelik swoją karierę zbudował na przeciwstawianiu Ślązaków polskości. Autonomiści od lat posługują się nieuczciwymi interpretacjami historii zniesławiającymi powstania śląskie jako bratobójcze walki jednych Ślązaków z drugimi Ślązakami. Idą dalej. Od niedawna dla nazwania sowiecko-komunistycznych katowni, w których po II wojnie dręczono zarówno Polaków spoza Śląska jak i Ślązaków czujących się Polakami, używają zupełnie skandalicznej nazwy: polskie obozy koncentracyjne.

Tymczasem prawda jest taka, że plebiscyt, na którym zależało Jerzemu Gorzelikowi, autonomiści przegrali. Są mniejszością wśród Ślązaków, i jeszcze mniej liczną mniejszością wśród pięciu i pół milionów mieszkańców województw śląskiego i opolskiego.