Dwa lata refleksji, miesiąc w miesiąc czczenia pamięci katastrofy. Wkrótce staną pomniki, ulice i skwery przyjmą imiona ofiar. Ale data 10 kwietnia zostanie czymś więcej niż tylko pamięcią po katastrofie. Symbolem, linią podziału. Na pozór doskonale zdefiniowaną, na pozór dotykającą całego narodu i tylko na pozór unikalną dla naszego kraju.
Patrioci kontra zdrajcy. Wyznawcy smoleńskiej mgły kontra Europejczycy. Mohery kontra mordercy. Nawet terminologii nie mogą mieć wspólnej. I różni ich znacznie więcej niż tylko wiara w przebieg katastrofy pod Smoleńskiem czy przywiązanie do partii politycznych. Różni ich stosunek do państwa, do przemian społeczno-gospodarczych, do polityki zagranicznej. Zwłaszcza do polityki zagranicznej i interpretowania miejsca Polski w świecie, jej suwerenności czy — jak wolą patrioci — jej serwilizmu wobec sąsiednich mocarstw.
To jest ten dzień, kiedy obok autentycznych wyrazów szacunku dla ofiar swoje miejsce znajdą wyrazy wzajemnej pogardy. Tych uważających się za Europejczyków, kpiących z moherów oraz spiskowych teorii i tych przekonanych o zdradzie, zaprzedaniu Polski, pogrążeniu polskiej polityki w smoleńskim kłamstwie i podejrzewających zamach.
Czy bez tej daty bylibyśmy innym społeczeństwem? Podziały na dwa podejrzliwe wobec siebie obozy przebiegają znacznie głębiej. Przecinają Okrągły Stół, transformację z socjalizmu do wolnego rynku, odbijają się od lustracji z całą jej hipokryzją ukrywania nazwisk niektórych „Europejczyków". 10 kwietnia to jeszcze jedna odsłona żałosnych zmagań o monopol na bycie inteligencją, gdy żadna okazja do ośmieszenia „oszołomstwa" nie zostanie zmarnowana. To moment, kiedy cięcia przywilejów socjalnych można nazwać spiskiem i kontynuacją wyniszczania patriotycznej części społeczeństwa.
Czy te podziały tak bardzo różnią się od tego, co obserwujemy we francuskiej kampanii wyborczej? Dzielenia społeczeństwa na obrońców francuskiej suwerenności i tych, którzy oddają kraj we władanie unijnych praw i emigrantów. Czy są tak różne od podziałów wokół holenderskich nacjonalistów? Tematów zastępczych mających wciągać masy w uprzedzenia wobec mniejszości.