„Bezpieczeństwo" osiągniemy dzięki różnym „narzędziom", które przygotował rząd. Mówili o nich ministrowie Rostowski, Budzanowski i Nowak. Podstawowym „narzędziem" służącym „bezpieczeństwu" ma być „lewar".
Nie, nie będzie to znany wszystkim dźwignik, czyli narzędzie do pionowego przemieszczania (podnoszenia) obiektów. To będzie „leverage" - czyli „dźwignia finansowa".
Jej zastosowanie skutkuje działaniem „efektu mnożnikowego". Ten „mnożnik" to „stosunek zmiany dochodu do zmiany planowanych wydatków autonomicznych". Określa on, o jaką wielkość wprowadzonego do gospodarki wydatku autonomicznego wzrośnie produkcja i dochód. W teorii mnożnik jest zawsze większy od 1, gdyż „każda zmiana w wydatkach inwestycyjnych uruchamia łańcuch zmian w wydatkach konsumpcyjnych".
Dzięki temu możliwe będzie „wejście smoka" - które zapowiedział minister Rostowski. Co prawda przez minione pięć lat smok był jakiś taki ospały. Udało mu się zwiększyć jedynie biurokrację i podatki. Ale teraz się rozbudził. Jak to w bajkach o smokach bywa, może on zażądać dziewic. Za dziewice robić będą prezesi Krawiec, Kilian, Wirth, Lubera i - najbardziej chyba predestynowana do tej roli - pani prezes Piotrowska-Oliwa. Akcje ich spółek mają być wniesione do Banku Gospodarstwa Krajowego. I tam pomnoży się ich wartość. Dzięki „lewarowi". Jak BGK otrzyma akcje o wartości 10 miliardów, to będzie mógł wyemitować obligacje o wartości 40, a może nawet 70 miliardów.
Jak ja chciałbym zaciągnąć kredyt w jakimś banku pod zastaw akcji Orlenu, PGE, KGHM, Tauronu i PGNiG o wartości „10", to który bank da mi kredyt w wysokości „40" albo może nawet „70"? Mnie oczywiście nie da, ale rządom banki takie kredyty przez lata dawały. Dlaczego? Bo rządy ustanowiły prawo, zgodnie z którym ryzyko, że rządy nie spłacą swoich zobowiązań, wynosi zero! To jest takie „narzędzie", które nazywa się „ważenie aktywów ryzykiem".