Mogę to nawet zrozumieć – biorąc pod uwagę jedynie swój interes, zachowują się racjonalnie. Sęk w tym, że tracą na tym wszyscy, którzy są uczciwi. Gdy płacisz sumiennie składki i nie bierzesz L4 na katar – stajesz się frajerem. Dlaczego? Bo większa liczba pseudorencistów czy symulantów oznacza wyższe daniny dla tych, którzy uczciwie je płacą. Jaka stąd nauka? Nie płać, tylko kantuj.
Państwo powinno zatem tworzyć takie rozwiązania prawne, by nie wypłacać pomocy zdrowym i zdolnym do zatrudnienia osobom. Ważne jest także, by nie opodatkowywać pracy tak wysoko, by zamiast zarabiać, opłacało się kombinować. Najlepszego dowodu, że jest tu miejsce dla ustawodawcy, dostarczają nasze doświadczenia z rentami. Gdy przyznawaliśmy je hojną ręką, dorobiliśmy się w latach 90. najwyższego odsetka rencistów na świecie. Mimo że nie było u nas wojny czy innego kataklizmu. Gdy kurek został przez ZUS zakręcony, liczba osób na rencie spadła przeszło o połowę i nie widać rzesz niepełnosprawnych żebrzących na ulicach czy umierających z głodu pod mostami. Wciąż jednak spotykamy tryskających energią „rencistów", którzy chętnie podejmą się na przykład prac budowlanych. Dlatego trzeba pochwalić wczorajszą decyzję rządu, który postanowił, że funkcjonariusze służb mundurowych nie będą otrzymywali 100 proc. uposażenia za czas choroby. O patologiach tego systemu – łącznie z wakacjami „chorych" policjantów w Egipcie – naczytaliśmy się już dość.
Jeźdźcy na gapę kosztują, trzeba ich utrzymać. Powinno dotrzeć to do tych wszystkich, którzy uważają, że normą jest wykorzystywanie państwa. Ono nic nie wytwarza, dzieli jedynie dorobek tych, którzy są aktywni. Kombinatorzy okradają zatem tak naprawdę swoich współ 0bywateli.