Platforma choć dostała potężnego łupnia od wyborców, nie pogorszyła swej sytuacji, której przyczyną było referendum odwołujące prezydenta i Radę Miasta. To przegrane referendum z kwietnia okazało się największym ciosem i paradoksalnie drugie miejsce w wyborach pokazuje, że Platformie udało się trochę sytuację opanować. Choć jej elektorat skurczył się o ponad połowę, choć po raz pierwszy od siedmiu lat przegrała wybory w tym mieście, udało jej się uniknąć kompromitacji, czyli niewejścia do drugiej tury. Dziś kandydatka PO ma szansę na sukces w drugiej turze, a partia możliwość zbudowania koalicji w Radzie Miasta. Przy wszystkich ciosach, jakie ostatnio spadały na partię Donalda Tuska, to pozwoliłoby jej twierdzić, że już wyciągnęła wnioski z wiosennych wpadek i porażek.
Również PiS ma powody do radości. Potwierdził sondażową przewagę nad Platformą i przegonił ją w wyborach do Rady Miasta i – jeśli chodzi o wynik – w pierwszej turze wyborów prezydenckich. Prestiżowo to bardzo dużo dla ugrupowania, które w ostatnich latach przegrywało wybory. Przez najbliższe dwa tygodnie to PiS będzie chodził w glorii tego, który po przyspieszonych wyborach w Rybniku i odbiciu władzy na Podkarpaciu w kolejnym miejscu w Polsce pokazał, że jednak może wygrywać.
Ziobro ogłasza sukces wyborczy w Elblągu
Sęk jednak w tym, że to zwycięstwo może okazać się pyrrusowe. PiS zajmując pierwsze miejsce w Radzie Miasta i w pierwszej turze, może jeszcze przegrać drugą i obejść się smakiem w Elblągu. Tym bardziej że partii tej trudno będzie wygrać w drugiej turze wybory prezydenckie. Choć teraz może próbować skusić za każdą niemal cenę PSL lub SLD, by weszły z nim w koalicję, i tak może to nie wystarczyć.