Ludowcy właśnie składają projekt specustawy janosikowej. Pomysł jest niezwykle prosty – dopisać, że janosikowe nie może być wyższe niż 400 mln złotych. W praktyce oznaczałoby to, że kierowane przez PSL Mazowsze, które płaci około 650 mln złotych, w przyszłym roku zaoszczędziłoby mniej więcej ćwierć miliarda złotych. Dla pogrążonego w tarapatach finansowych centralnego województwa może się to okazać zbawieniem.
Ale swoje ugrać może też Platforma Obywatelska. Okazuje się bowiem, że na proponowanych przez ludowców zmianach skorzystałaby Hanna Gronkiewicz-Waltz, bo w kasie miasta, które płaci około 800 mln złotych, zostałoby ekstra około 400 mln złotych. I pewnie dlatego w rozmowie z „Rz" prominentny poseł PO nie wyklucza poparcia tego projektu. Uzależnia to oczywiście od zgody ministra finansów Jacka Rostowskiego. Ale nie zapominajmy o tym, że w roku wyborów samorządowych taki prezent może mieć bardzo duże znaczenie.
Dlatego nie da się wykluczyć, że z powodów czysto politycznych Platforma zdecyduje się zmusić ministra finansów, by brakującej sumy janosikowego poszukał gdzie indziej. Nietrudno sobie wyobrazić nowego obciążenia dla przedsiębiorców albo dokręcenia śruby fiskalnej tylko po to, by Platforma mogła w Warszawie pochwalić się jeszcze kilkoma cudami, marszałek województwa mazowieckiego zaś mógł uratować swoje stanowisko i wyjść zwycięsko z przyszłorocznych wyborów samorządowych.
Wygląda na to, że PO nie ma wyjścia i musi się zgodzić na propozycję PSL. Od tego będzie zależeć być albo nie być dalszej koalicji. Chyba że premier Donald Tusk podejmie kluczową decyzję o aliansie z SLD.
Sojusz od dłuższego czasu domaga się wprowadzenia komisarza na Mazowszu. Jeśli szef Platformy chciałby zmienić koalicjanta, mógłby z Warszawy i województwa mazowieckiego zrobić poligon doświadczalny. A to mogłoby się stać początkiem końca marszałka Struzika na Mazowszu.