NATO. Polisa obarczona ryzykiem

Jedną z największych zagadek strategicznych Polski pozostaje to, czy w razie potrzeby państwa NATO wywiążą się ze swoich zobowiązań sojuszniczych.

Publikacja: 08.11.2013 19:00

NATO. Polisa obarczona ryzykiem

Zakończone właśnie manewry Steadfast Jazz 2013, największe od dekady, pokazują, że owszem, chęci są, ale wciąż nie możemy mieć pewności. Dlatego trzeba traktować pakt nie jako gwarancję, ale jedynie polisę ubezpieczeniową obarczoną ryzykiem.

1

Po rozszerzeniu Sojuszu na wschód zapanował cichy konsensus z Rosją. NATO nie tworzyło stałych instalacji wojskowych na terytorium nowych członków ani nie urządzało tam manewrów. Teoretycznie pakt obejmował wszystkich identycznymi gwarancjami i prawami, ale praktyka była inna. Steadfast Jazz 2013, podczas których trenowano obronę jednego z państw bałtyckich przed atakiem, zostały przeprowadzone tuż pod nosem Rosji, ich dowództwo zlokalizowano na Łotwie, niegdysiejszym terytorium ZSRR. To więcej niż dobry sygnał dla Polski, bowiem dawne ograniczenia definitywnie odeszły do lamusa.

Nasz kraj konsekwentnie sprzeciwiał się „cichemu konsensusowi" i podwójnym standardom członkostwa, niewątpliwie w znacznej części polską zasługą są dwie znaczące korekty strategii NATO. Pierwsza to sporządzenie i przyjęcie tzw. planów ewentualnościowych dla Polski i w ich ramach także dla państw bałtyckich. To plany operacyjne określające, jakie jednostki w jaki sposób przyjdą z pomocą napadniętemu.

Druga zmiana polega na przełożeniu akcentu z gotowości ekspedycyjnej NATO na obronę terytorium krajów członkowskich. Obie są dla Polski korzystne, tego właśnie chcieliśmy od paktu, gdy doń przystępowaliśmy.

Mimo tych niewątpliwych sukcesów możemy sobie jednak pozwolić co najwyżej na  umiarkowany optymizm, co zresztą pokazały ostatnie manewry.

2

Trenowano podczas nich przyjście z pomocą zaatakowanemu krajowi przez Siły Odpowiedzi NATO – sojusznicze oddziały gotowe do natychmiastowej interwencji, chodziło głównie o przećwiczenie dowodzenia taką akcją. W manewrach wzięły udział siły lądowe, morskie i powietrzne.

Siły Odpowiedzi NATO liczą obecnie 13 tysięcy żołnierzy, docelowo – 20 tys. Tyle właśnie pakt będzie mógł wysłać do akcji w ciągu pięciu dni, gdyby wojna wybuchła bez wcześniejszych widocznych przygotowań. Dla porównania, niezapowiedziane manewry prowadzone praktycznie we wszystkich okręgach wojskowych Rosji pokazały, że podobną gotowość natychmiastowego wejścia do akcji ma około 30 tysięcy rosyjskich żołnierzy. Można jednak założyć, że siły NATO są nowocześniej wyposażone i mają lepszy rekonesans, zatem panuje chwiejna równowaga w zakresie możliwości błyskawicznego rozpoczęcia wojny lub dołączenia do niej.

W razie potrzeby zatem na wroga ruszy 13–20 tys. znakomicie wyekwipowanych i wyszkolonych żołnierzy, co wystarczy w wypadku niewielkiej wojenki, typu Gruzja 2008 r., to jednak stanowczo za mało na większy konflikt. Wprawdzie pakt przyjął na szczycie w Chicago w 2012 r. koncepcję Inicjatywy Sił Połączonych, która ma do 2020 r. zespolić jego wojska w sprawny mechanizm bojowy, ale nie rozwiązuje to podstawowego problemu – o użyciu sił zbrojnych na szerszą skalę zdecydują ostatecznie rządy narodowe krajów NATO. Każdy z osobna.

3

Artykuł 5. traktatu waszyngtońskiego zobowiązujący do udzielenia pomocy zaatakowanemu wcale nie nakazuje interwencji zbrojnej, może to być równie dobrze wsparcie polityczne lub humanitarne. Wola walki w czołowych europejskich krajach sojuszu – Niemczech, Francji, Włoszech – jest niewielka, ponadto maleją fundusze na obronę, a niektóre mniejsze państwa paktu, np. Słowacja, w ogóle straciły zdolności obronne, inne posiadają je jedynie na elementarnym poziomie (Litwa, Łotwa, Estonia).

Chłodny ogląd każe zakładać, że nawet kiedy Siły Odpowiedzi NATO ćwiczące podczas Steadfast Jazz 2013 osiągną najwyższą sprawność, w ostatecznym rozrachunku możemy liczyć co najwyżej na Amerykanów, a oni będą potrzebowali czasu, zapewne kilku miesięcy,  na zgromadzenie wojsk interwencyjnych. Tak naprawdę zatem wiarygodne bezpieczeństwo militarne możemy sobie zapewnić tylko my sami. Ani społeczeństwo, ani rząd, ani opozycja nie są jednak mentalnie przygotowane na taki wysiłek, nikt nie chce przecież militaryzacji Polski. Czy uda się zmienić to nastawienie? W obecnej, dość spokojnej wszak aurze geopolitycznej – nie.

Zakończone właśnie manewry Steadfast Jazz 2013, największe od dekady, pokazują, że owszem, chęci są, ale wciąż nie możemy mieć pewności. Dlatego trzeba traktować pakt nie jako gwarancję, ale jedynie polisę ubezpieczeniową obarczoną ryzykiem.

Po rozszerzeniu Sojuszu na wschód zapanował cichy konsensus z Rosją. NATO nie tworzyło stałych instalacji wojskowych na terytorium nowych członków ani nie urządzało tam manewrów. Teoretycznie pakt obejmował wszystkich identycznymi gwarancjami i prawami, ale praktyka była inna. Steadfast Jazz 2013, podczas których trenowano obronę jednego z państw bałtyckich przed atakiem, zostały przeprowadzone tuż pod nosem Rosji, ich dowództwo zlokalizowano na Łotwie, niegdysiejszym terytorium ZSRR. To więcej niż dobry sygnał dla Polski, bowiem dawne ograniczenia definitywnie odeszły do lamusa.

Pozostało 81% artykułu
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka