Tusk bez castingu

Jeśli jakikolwiek z polskich polityków ma szanse objąć ważne stanowisko w Unii Europejskiej, to tylko premier Donald Tusk. No, może jeszcze Radosław Sikorski

Publikacja: 17.02.2014 13:31

Andrzej Stankiewicz

Andrzej Stankiewicz

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Na trzy miesiące przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, w krajach UE ruszyła personalna karuzela. Wiadomo, że europejska lewica – a wraz z nią polskie SLD – lansują na szefa Komisji Europejskiej Niemca Martina Schulza, w tej chwili szefa Parlamentu Europejskiego.

Centroprawica prowadzi casting na swego kandydata, ale zostanie nim zapewne Jean-Claude Juncker, wieloletni premier Luksemburga. Donald Tusk do tego castingu nie stanie, bo już teraz musiałby ogłosić, że jest gotów zrezygnować z fotela premiera RP i szefa Platformy na rzecz europejskiego stołka. Trudno o bardziej samobójczą amunicję przed wyborami.

Wbrew oficjalnym zaprzeczeniom, premier Tusk wciąż jest jednak w grze, jeśli chodzi o szefa Komisji Europejskiej. Może bowiem dostać propozycję nie do odrzucenia, gdy po wyborach europejskich jakieś państwa członkowskie odrzucą kandydatury Schulza czy Junckera. Takie sygnały sprzeciwu wysyła już premier Wielkiej Brytanii David Cameron. Nie przypadkiem szef sztabu wyborczego PO Jacek Protasiewicz ujawnił niedawno, że Cameron namawiał Tuska do kandydowania. Miało to wartość na gruncie krajowym, bo Cameron to polityczny sojusznik PiS, przynajmniej w teorii.

Dziś pojawiła się kolejna personalna przymiarka: Tusk może zostać szefem Rady Europejskiej, czyli kierować pracami liderów państw unijnych, premierów oraz prezydentów. Rzeczywiście, wiele jest możliwe – wedle zasady, że personalna karuzela w UE kręci się w kierunku trudnym do przewidzenia.

Faktem jest jednak, że tylko Tusk może zawalczyć o któreś z najważniejszych stanowisk w Unii. Kolejny na liście kandydat – szef MSZ Radosław Sikorski – może liczyć co najwyżej na posadę unijnego ministra spraw zagranicznych. Reszta chętnych do unijnych stanowisk – choćby obecny komisarz UE Janusz Lewandowski czy jego poprzedniczka Danuta Hübner – nie mają co marzyć o kluczowych fotelach.

Nie jest tajemnicą, że Tusk nie pali się do emigracji głównie ze względu na sytuację polityczną w kraju i w partii. Platforma jest skłócona i podzielona. Premier przez lata budował ją pod siebie i niedawno dokończył dzieła, marginalizując Grzegorza Schetynę.

Tyle tylko, że w ten sposób lider PO stał się jedynym elementem, który łączy wrogie frakcje w partii. W Platformie nie ma dziś polityka, który mógłby zastąpić Tuska. I który byłby w stanie poprowadzić partię do zwycięstwa nad rosnącym w siłę Jarosławem Kaczyńskim.

Na trzy miesiące przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, w krajach UE ruszyła personalna karuzela. Wiadomo, że europejska lewica – a wraz z nią polskie SLD – lansują na szefa Komisji Europejskiej Niemca Martina Schulza, w tej chwili szefa Parlamentu Europejskiego.

Centroprawica prowadzi casting na swego kandydata, ale zostanie nim zapewne Jean-Claude Juncker, wieloletni premier Luksemburga. Donald Tusk do tego castingu nie stanie, bo już teraz musiałby ogłosić, że jest gotów zrezygnować z fotela premiera RP i szefa Platformy na rzecz europejskiego stołka. Trudno o bardziej samobójczą amunicję przed wyborami.

Komentarze
Jan Zielonka: Wirus megalomanii
Komentarze
Jarosław Kuisz: Polska. Kraj jak z „Żartu” Milana Kundery
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Co afera mieszkaniowa mówi nam o Karolu Nawrockim?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Czy Friedrich Merz będzie ukochanym kanclerzem Polaków?
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku