Kreml jest co do swych metod dość przewidywalny. Embargo na żywność – obok zakręcania gazowego kurka – stanowi jeden z ulubionych instrumentów gospodarczego rewanżu. Tak było z winem i wodą mineralną z Gruzji, tak było z trunkami z Mołdawii, tak wreszcie było ze słodyczami z Ukrainy, gdy kraj ten negocjował umowę stowarzyszeniową z UE. Nie ma się zatem co dziwić, że Rosjanie wykorzystali pojawienie się ?w naszym regionie wirusa afrykańskiego pomoru świń do wstrzymania importu wieprzowiny, m.in. z Polski.

Oczywiście, nie znaczy, że należało handel żywnością przedłożyć ponad strategiczny interes Polski, jakim jest przeciąganie Ukrainy na Zachód. Można było jednak przewidzieć reakcję Rosji ?– i przygotować się. Taka jest logika działania Rospotriebnadzoru, w teorii rosyjskiej inspekcji sanitarnej, a w praktyce – organu, który służy do wywierania politycznej presji na kraje, które chcą zarabiać na handlu z Rosją. Rząd powinien to rozumieć, wszak w 2008 r. jako jeden ze swych pierwszych sukcesów międzynarodowych przedstawiał skłonienie Rosji do zniesienia embarga na polską żywność wprowadzonego za czasów rządów PiS.

Nawet jeśli rząd Tuska to rozumiał, to efektów nie widać. Ze słów Stanisława Kalemby wynika, że premier uważał, że  mięso należy utylizować. Natomiast minister rolnictwa wolał uznać, iż pomór świń to wymysł, i chciał za państwowe pieniądze kupować wieprzowinę od hodowców, a przetwory wypuszczać na rynek. Ale wiadomo też, że do Kalemby pretensje mieli liderzy PSL, zarzucając mu brak pomysłu na rozwiązanie problemu, który powstał po zamknięciu rynku przez Rosję.

Tak czy inaczej – dymisja ministra to dowód na to, że rząd nie był przygotowany do wieprzowej zemsty za Majdan.

Geopolityczny wymiar afrykańskiego pomoru świń ma także przyziemne, partyjne znaczenie. Jeśli przez kłopoty na wsi PSL marnie wypadnie w wyborach europejskich, to Platforma znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji. ?Bo albo w PSL dojdzie do zmian personalnych i partia usztywni swój kurs wobec PO, albo też wypadnie równie marnie za rok w wyborach do Sejmu, co będzie końcem obecnej koalicji. Oba te warianty oznaczają kłopoty dla premiera i rządu. A zatem jeśli Donald Tusk nie znajdzie wyjścia z impasu – rozsądnego kompromisu między geopolityką a interesem wsi – to politycznych ofiar Putina będzie więcej.