Tym razem artyści zbierają na walkę z epidemią eboli. Aby to podkreślić zmieniono nawet słowa utworu dorzucając na przykład „pocałunek, który może przynieść śmierć". Swój cenny czas nagraniu poświęcili Seal, Elbow, Sinead O'Connor, Ed Sheeran, Emeli Sande, One Direction, Paloma Faith, Rita Ora, Chris Martin z Coldplay i jeszcze wielu innych.
Wszystko byłoby wzniosłe i radosne, jak zawsze. Nawet walczący o każdy budżetowy grosz minister skarbu Wielkiej Brytanii George Osborne zgodził się na odpuszczenie podatku VAT. W końcu nie zaryzykowałby wytknięcia palcem przez Geldofa albo Bono jako skąpiec.
A jednak zdarzył się nieprzyjemny zgrzyt. Do chóru dobroczyńców nie przyłączyła się tym razem Adele, którą Geldof wstępnie umieścił na swojej liście. Gwiazda uczyniła despekt kolegom po fachu, nie odpowiadała na telefony, nie miała zamiaru z nimi śpiewać i już. Geldof na niegrzeczną koleżankę poskarżył się nawet tabloidom.
Po kilku dniach odezwał się agent Adele. Potwierdził, że owszem artystka nie bierze udziału w przedsięwzięciu, tyle że zamiast robić malownicze wygibasy przed mikrofonem (oczywiście na oczach kamer) wcześniej wpłaciła sporą sumkę na konto organizacji Oxfam pomagającej Afryce. Co więcej - to samo zrobili chłopcy z grupy Foals.
W światku pop-show-biznesu nastała konsternacja. Nagle okazało się, że nie wszyscy łapią się na obowiązkową szlachetność w świetle reflektorów, gdy towarem staje się zarówno płyta od lat pomagająca zebrać fundusze dla potrzebujących jak i w nie mniejszym stopniu gwiazdorska sława dobroczyńców - a przy okazji wygłaszających szlachetne komunały organizatorów całej akcji.