Tak jak oni bowiem w intencji aresztowanej Nadii Sawczenko, tak i ja od urodzenia uprawiam rotacyjną głodówkę. Nie jem, by potem jeść, i tak w kółko. Do tej pory nie wiedziałem tylko, że w ten sposób mogę walczyć o rozmaite ważne sprawy, a teraz dzięki niezawodnemu posłowi Michałowi Boniemu wiem, że jest to możliwe.
Zastanawia mnie tylko, dlaczego eurodeputowani na ten zacny pomysł, by zamiast uprawiać politykę (za co, jak sądziłem, im się płaci) głodować rotacyjnie, wpadli dopiero przy okazji wojny, jaką z Ukrainą toczy Rosja? A przecież mogliby głodować także w intencji bezrobotnych albo kryzysu finansowego w Grecji, a nawet w obronie praw rolników. Polityka w europarlamencie odeszłaby wreszcie do lamusa, a oświeceni posłowie, za grube pieniądze, zamiast pracować, głodowaliby rotacyjnie.