Haszczyński: Turcję i Rosję łączy zbyt mało

Tak na sto procent to nie wiemy, co się dzieje w pałacach, nie tylko w Petersburgu.

Aktualizacja: 09.08.2016 20:31 Publikacja: 09.08.2016 20:28

Haszczyński: Turcję i Rosję łączy zbyt mało

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Ale wszystko wskazuje na to, że Recep Erdogan nie podpisał z Władimirem Putinem diabelskiego paktu. A niektórzy przewidywali, że przywódcy Turcji i Rosji połączą siły na rzecz niszczenia Zachodu, a przynajmniej Europy.

Było to istotne spotkanie, ale przede wszystkim dla gospodarki, energetyki i turystyki obu państw. Nie przeżywamy jednak geopolitycznego trzęsienia ziemi. Mamy najwyżej do czynienia z montowaniem rosyjsko-tureckiego sojuszu, lecz opartego na wątłych podstawach. Sądząc po wypowiedziach obu prezydentów z ostatnich dni, chodzi o jeden z trzech paktów.

Po pierwsze: sojusz zdecydowanych przeciwników zamachów stanu. Erdogan ma wielki żal do przyjaciół z NATO i UE, że nie dość stanowczo potępili nieudany pucz z 15 lipca i nie zachwycają się skalą czystek popuczowych. A Putin i szybko pospieszył z odpowiednim potępieniem, i czystki mu nie wadzą. No i zapewne nie chciałby puczu w Moskwie.

Po drugie: sojusz wielkich miłośników konstytucji. Obaj przywódcy zapewniają, że wszystko, co robią, jest po prostu realizacją jej postanowień. I nie rozumieją, skąd wątpliwości (niektórych) polityków Zachodu co do przestrzegania w ich krajach praworządności, praw człowieka, wolności słowa.

Po trzecie: sojusz oszukanych przez Zachód (dodajmy: Zachód pełen hipokryzji). Przecież Europa zwodzi Turcję przez pół wieku, a teraz chce ją ostatecznie porzucić w świecie niecywilizowanym za to, że Turcy zamierzają przywrócić karę śmierci. A jednocześnie coraz silniej wiąże się z USA, które karę tę stosują.

Jako się rzekło, podstawy tych sojuszów są wątłe. Bo na niechęci do Zachodu niewiele się da zbudować, choć prace budowlane mogą wyglądać groźnie. Przede wszystkim ta niechęć nie przysłoni różnicy interesów Ankary i Moskwy. A obejmuje ona fundamentalne dla Turków sprawy: Kurdów, Cypru, ludobójstwa Ormian i Baszara Asada.

Turcja nie utworzy z Rosją antyzachodniego bloku, będzie zapewne raz antyzachodnia, raz antyrosyjska. Świat się robi coraz bardziej skomplikowany.

Ale wszystko wskazuje na to, że Recep Erdogan nie podpisał z Władimirem Putinem diabelskiego paktu. A niektórzy przewidywali, że przywódcy Turcji i Rosji połączą siły na rzecz niszczenia Zachodu, a przynajmniej Europy.

Było to istotne spotkanie, ale przede wszystkim dla gospodarki, energetyki i turystyki obu państw. Nie przeżywamy jednak geopolitycznego trzęsienia ziemi. Mamy najwyżej do czynienia z montowaniem rosyjsko-tureckiego sojuszu, lecz opartego na wątłych podstawach. Sądząc po wypowiedziach obu prezydentów z ostatnich dni, chodzi o jeden z trzech paktów.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Szułdrzyński: „Płatni zdrajcy, pachołkowie Rosji”. Dlaczego Tusk tak mocno zaatakował PiS
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Parada nie zwycięstwa, ale hipokryzji i absurdu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: PiS podwójnie zdradzony
Komentarze
Jacek Cieślak: Luna odpadła, ale jest golas z Finlandii. Po co nam w ogóle Eurowizja?
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Afera sędziego Tomasza Szmydta jest na rękę Tuskowi i KO, ale nie całej koalicji