Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej" i prezes Izby Wydawców Prasy, powiedział, że celem konferencji oraz akcji środowisk twórczych prezentujących stanowisko twórców jest nie tylko potrzeba przyjęcia i wdrożenia dyrektywy, ale poprawa statusu twórców, aby ich utwory nie były traktowane jak coś, z czego można korzystać, nie płacąc.
Już 12 września ma odbyć się kolejne głosowanie nad tą dyrektywą w Parlamencie Europejskim (w głosowaniu 5 lipca nowe regulacje przepadły, ale mają być naniesione do nich poprawki), a mimo to jej przeciwnicy straszą, że zaprowadzi cenzurę w internecie i ograniczy korzystanie z sieci.
– Niech nas nie zwodzą te slogany o cenzurze – mówił Tomasz Lipiński, znany muzyk. – Głównym przeciwnikiem utrzymania obecnego stanu jest kilka, kilkanaście wielkich międzynarodowych korporacji, jak Google, Facebook, do których należy 99 procent rynku. Wielkie platformy bronią pieniędzy i władzy, także politycznej.
– Polska jest szczególnie narażona na tę wolnoamerykankę na rynku cyfrowego korzystania z utworów, gdyż jest to stosunkowo mały rynek, a korporacje mają centrale za granicą – wskazywał mec. Oskar Tułodziecki, członek Stowarzyszenia Kreatywna Polska. – W Polsce zatem w szczególności winno zależeć nam na ucywilizowaniu tego rynku, a temu służy dyrektywa.
Według raportu firmy Deloitte Advisory (z 2016 r. dla Kreatywnej Polski) łączne straty generowane przez proceder piractwa treści w internecie (na rynku książkowym, telewizyjnym, muzycznym, filmowym i prasowym) skutkowały utratą 3 mld zł PKB, w tym 836 mln zł strat dla Skarbu Państwa, i ponad utraconych 27 tys. miejsc pracy w polskiej gospodarce.