Problem ten został poruszony podczas konferencji „Problem plagiatowania w polskim szkolnictwie wyższym" zorganizowanej wczoraj w Warszawie przez firmę Plagiat.pl. oraz Fundację im. Augustina-Jeana Fresnela, działającą na rzecz uczciwości w nauce. Jak powiedział szef firmy Plagiat.pl dr Sebastian Kawczyński z systemu antyplagiatowego korzystają obecnie 64 szkoły wyższe.
Prof. Grażyna Prawelska-Skrzypek, podsekretarz stanu w MNiSW, zapowiada, że resort poważnie myśli o stworzeniu własnej bazy danych, która weryfikowałaby autentyczność prac składanych na uczelniach.
Z serwera mogłaby korzystać Państwowa Komisja Akredytacyjna, która kontroluje jakość kształcenia na uczelniach. Szkoły wyższe zdają sobie jednak sprawę z tego, że w wielu przypadkach nie sposób odróżnić prac napisanych samodzielnie od tych zawierających kryptocytaty czy napisanych na zamówienie. – Liczba kupowanych i kopiowanych prac jest alarmująca. Z pewnością konsekwencją tego będzie m.in. osłabienie polskiego sektora publicznego – twierdzi marszałek Sejmu RP Bronisław Komorowski, który objął honorowy patronat nad konferencją. Oznacza to, że prawdopodobnie część absolwentów uzyskała dyplomy mimo niespełnienia ustawowych wymagań. – Pracodawcy powoli zaczynają mieć tego świadomość. Także w ich interesie leży zwiększenie skuteczności w walce z plagiatami, bo nieuczciwi studenci będą w przyszłości czyimiś pracownikami – mówi Grażyna Spytek-Bandurska z PKPP Lewiatan.
Powszechna dostępność Internetu i fakt przygotowywania tekstów studenckich w postaci plików elektronicznych powodują, że niesamodzielność w pisaniu prac stała się dziś znacznie łatwiejsza i zarazem trudniejsza do wykrycia. Skala zjawiska - czyli ponad 20 proc. obronionych prac, które powstały niesamodzielnie – przyczynia się do obniżenia wartości wykształcenia wyższego. Od czasu pojawienia się zapisu o plagiacie w ustawie – Prawo o szkolnictwie wyższym z 27 lipca 2005 r., komisje dyscyplinarne wymierzały jedynie kary symboliczne, np. zawieszenie w prawach studenta na trzy miesiące. Uczestnicy debaty nadzieje w przeciwdziałaniu plagiatom pokładają głównie w wykładowcach, którzy podczas całego toku studiów nie powinni przymykać oczu na drobne oszustwa, ale wyciągać konsekwencje. Prof. Marek Rocki, przewodniczący Państwowej Komisji Akredytacyjnej, apeluje do promotorów, żeby tak formułowali tematy prac, by były twórcze, a nie odtwórcze. Uważa też, że należy zmniejszyć liczbę studentów, którzy podlegają jednemu promotorowi, tak aby mógł on uczciwie śledzić przebieg pracy nad dyplomem. Co jakiś czas podnoszą się głosy o radykalnym sposobie na rozwiązanie problemu plagiatów, czyli o całkowitej rezygnacji z obrony dyplomu. – Nie podzielam tego pomysłu. Studenci powinni umieć napisać solidną ekspertyzę na temat posiadanej wiedzy – uważa prof. Rocki.