Bezprawne rozpowszechnianie plików MP3

Mamy istotne wątpliwości co do zasadności obciążania użytkowników końcowych kosztami walki z piractwem w Internecie i utrzymywania stanu niepewności prawnej co do legalności ich zachowań – piszą Ryszard Markiewicz i Janusz Barta, profesorowie prawa z Uniwersytetu Jagiellońskiego

Publikacja: 14.05.2009 06:55

Bezprawne rozpowszechnianie plików MP3

Foto: Fotorzepa, Paweł Gałka

Red

W związku z prowadzonymi w Unii Europejskiej pracami nad tzw. pakietem telekomunikacyjnym nasiliła się dyskusja dotycząca walki z piractwem w Internecie. Naszym zdaniem nowa regulacja nie powinna się jednak koncentrować na walce z użytkownikami końcowymi (konsumentami), którzy ściągają utwory do użytku osobistego, lecz być skierowana przeciwko tym, którzy biorą udział w rozpowszechnianiu utworów.

[srodtytul]Istotne słabości[/srodtytul]

Nie ulega także wątpliwości, że w związku z funkcjonowaniem Internetu dochodzi do systematycznego naruszania praw autorskich i pokrewnych powodujących zasadnicze straty dla uprawnionych twórców i producentów – to po pierwsze.

Po drugie – aktualna regulacja nie chroni w sposób dostateczny słusznych interesów podmiotów praw wyłącznych, które nie są w stanie śledzić lokalizacji utworów (i przedmiotów praw pokrewnych) oraz ich udostępniania. Równocześnie istnieje znaczny stopień niepewności co do obowiązków tych, którzy świadczą usługi hostingowe (polegające na przechowywaniu plików na swych serwerach), co do granic przysługującego im zwolnienia od odpowiedzialności oraz co do zakresu obowiązku filtrowania udostępnianych zawartości i skutków takich działań dla możliwości powołania się na wyłączenie odpowiedzialności przewidziane w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną.

Po trzecie – wprowadzenie opartej na ogólnych zasadach – a więc m.in. niezależnie od winy naruszyciela – autorskoprawnej odpowiedzialności współuczestniczących w tym “procederze” usługodawców (service providerów), w tym świadczących usługę hostingu, uniemożliwiłoby funkcjonowanie Internetu.

[wyimek]Walka z piractwem w Internecie nie może godzić w wolność korzystania z sieci[/wyimek]

Po czwarte – dochodzenie ochrony bezpośrednio od dostawców treści do Internetu (content providerów) jest szczególnie utrudnione ze względu na problemy związane z dotarciem do nich oraz egzekwowaniem od tej grupy podmiotów zachowań zgodnych z prawem (m. in. ze względu na możliwość delokalizacji miejsca ich aktywności).

Po piąte – podobne problemy występują w odniesieniu do użytkowników końcowych, przy czym dyskusyjna jest już sama możliwość powoływania się na dozwolony użytek w konkretnych sytuacjach. Kwestia ta jest nadto różnie regulowana i rozstrzygana w poszczególnych państwach, zwłaszcza gdy chodzi o możliwość powoływania się na dozwolony użytek osobisty w odniesieniu do utworów bezprawnie rozpowszechnianych w sieci komputerowej.

[srodtytul]Co zamiast [/srodtytul]

Biorąc pod uwagę obecny brak realnych szans na ustanowienie generalnej ustawowej odpłatnej licencji na korzystanie z utworów i przedmiotów praw pokrewnych w Internecie, należy rozważyć inne racjonalne kroki mające zapewnić słuszne wyważenie interesów wszystkich uczestników rynku: podmiotów praw autorskich, service providerów i użytkowników końcowych (konsumentów).

Wśród planowanych rozwiązań dominuje obecnie postulat powstrzymania eksploatacji prowadzonej przez użytkowników (konsumentów).

Mając to na uwadze, podjęto w tym kierunku kroki np. w Wielkiej Brytanii, sugerując wprowadzenie po stronie świadczących usługi obowiązku gromadzenia raportów w sprawie systematycznie naruszających w ten sposób prawo autorskie oraz udostępniania ich w wersji anonimowej dysponentom praw wyłącznych, którzy następnie na podstawie orzeczenia sądowego uzyskiwaliby dane osobowe tych, którzy ściągają pliki. Podobnie należy oceniać – dotychczas jeszcze niewprowadzony ustawą – dokument francuski, tzw. Olivennes Agreement, przewidujący swoistą trójstronną akcję ze strony rządu, podmiotów praw i service providerów skierowaną przeciwko użytkownikom, a polegającą m.in. na zawieszaniu lub wyłączaniu dostępu do sieci tym użytkownikom końcowym, którzy pomimo ostrzeżenia dalej naruszają prawo autorskie.

[srodtytul]Uwaga na host providerów[/srodtytul]

Naszym zdaniem zamiast walki ze ściągającymi nielegalnie usytuowane w Internecie pliki (z utworami i przedmiotami praw pokrewnych) podstawowy wysiłek powinien być skierowany na zwiększenie zaangażowania przechowujących treści (host providerów) w zwalczaniu bezprawnego rozpowszechniania przez dostawców treści (content providerów) objętych ochroną prawami wyłącznymi. Mamy bowiem istotne wątpliwości co do zasadności obciążania użytkowników końcowych kosztami walki z piractwem w Internecie i utrzymywania stanu niepewności prawnej co do legalności ich zachowań. Chodzi tu zwłaszcza o próby ograniczenia w ten sposób zasad funkcjonowania instytucji dozwolonego użytku osobistego, dla której dotychczas nie miało znaczenia to, czy egzemplarz utworu lub inna jego postać, na podstawie której dochodziło do bezpośredniego korzystania, był rozpowszechniony zgodnie z prawem. Zmiana w tym zakresie spowoduje dodatkową niepewność co do wolności korzystania z sieci, niekorzystną dla celów i funkcji tego medium.

W kontekście tych uwag wydaje się racjonalne zmodyfikowanie dotychczasowych zasad wyłączania odpowiedzialności przechowujących treści poprzez wprowadzenie obowiązku filtrowania nadsyłanych im materiałów.

[srodtytul]Reguły postępowania[/srodtytul]

Zastrzegając, że nie mamy dostatecznego rozeznania co do technicznych i finansowych trudności realizacji takiego postulatu, sugerujemy rozważenie wprowadzenia ustanowienia regulacji, z której wynikałyby następujące reguły postępowania:

a) Konieczne byłoby utworzenie przez zainteresowanych uprawnionych centralnej bazy danych utworów (i przedmiotów praw pokrewnych). Nie obejmowałaby ona wszystkich dóbr korzystających z szeroko rozumianej autorskoprawnej ochrony, lecz jedynie te, co do których uprawnieni są zainteresowani tego rodzaju mocniejszą ochroną. Należy przypuszczać, że przede wszystkim odnosiłoby się to do muzyki, filmów i programów komputerowych. Nie ma konieczności, aby baza taka obejmowała utwory w całości; dostateczne byłoby zamieszczenie charakterystycznych fragmentów pozwalających na identyfikację.

b) Podstawowe znaczenie miałoby opracowanie programu filtrującego (działającego łącznie z tą bazą), analogicznego do weryfikującego dopuszczenie się plagiatu, a przeznaczonego do stosowania przez service providerów. Posługiwanie się nim byłoby warunkiem skorzystania z tzw. oaz bezpieczeństwa, przewidzianych w przepisach ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, wyłączającej ich odpowiedzialność w sytuacji gdyby doszło do naruszenia praw względem dóbr odnotowanych w takiej bazie. Zezwolenie na korzystanie z tych baz danych także umożliwiałoby dostawcom zawartości ocenę, czy naruszają prawa autorskie.

c) Program filtrujący powinien być skonfigurowany w ten sposób, aby dobra niematerialne wychwycone przez ten program były blokowane przed przechowywaniem do czasu odrębnej zgody dysponenta praw. Należałoby przewidzieć wstępny, przedsądowy sposób rozstrzygania sporów w tego rodzaju sprawach ze względu na interesy dostawcy zawartości i użytkowników końcowych, którzy powoływaliby się na dozwolony użytek lub brak ochrony autorskiej materiału usytuowanego w bazie. W słabszej wersji, która nie powinna budzić wątpliwości związanych z ograniczaniem swobody wypowiedzi i dostępu do informacji, propozycja ta ogranicza się do takiego skonfigurowania programu, aby powiadamiał uprawnione podmioty o umieszczaniu na danym serwerze utworów w warunkach potencjalnie naruszających ich prawa autorskie. Dalsze postępowanie byłoby oparte na regułach przyjętych w dyrektywie o handlu elektronicznym i – odpowiednio – w polskiej ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną.

d) Opracowanie (łącznie z kosztami) programu filtrującego powinno obciążać podmioty szeroko rozumianych praw autorskich zainteresowane ochroną tego rodzaju. Przechowujący (host providerzy) byliby natomiast zobowiązani do zainstalowania tego programu na swoich serwerach.

e) Przechowujący, który nie podporządkowałby się tym regułom, odpowiadałby na ogólnych zasadach za naruszenia prawa autorskiego do dóbr niematerialnych usytuowanych w bazie.

Do czasu odpowiedniej zmiany dyrektywy o handlu elektronicznym wprowadzenie opisanego rozwiązania w życie w państwach Unii jest możliwe tylko poprzez przyjęcie przez przechowujących, wspólnie z uprawnionymi z tytułu praw autorskich, odpowiedniego kodeksu etycznego.

[i]Od redakcji: Ten tekst jest fragmentem rozprawy “Przechowywanie utworów na portalach internetowych”, który zostanie opublikowany w Zeszytach Naukowych UJ, prace z prawa własności przemysłowej 2009, nr 3.[/i]

W związku z prowadzonymi w Unii Europejskiej pracami nad tzw. pakietem telekomunikacyjnym nasiliła się dyskusja dotycząca walki z piractwem w Internecie. Naszym zdaniem nowa regulacja nie powinna się jednak koncentrować na walce z użytkownikami końcowymi (konsumentami), którzy ściągają utwory do użytku osobistego, lecz być skierowana przeciwko tym, którzy biorą udział w rozpowszechnianiu utworów.

[srodtytul]Istotne słabości[/srodtytul]

Pozostało 95% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów