NIK: Uczelnie nie radzą sobie z plagiatami

Uczelnie w niewystarczający sposób walczą z plagiatami. Komputerowe programy antyplagiatowe, które uczelnie wykorzystują do weryfikacji prac dyplomowych, są nieskuteczne i nieprzydatne - uważa Najwyższa Izba Kontroli.

Publikacja: 26.11.2014 10:30

NIK: Uczelnie nie radzą sobie z plagiatami

Foto: Fotorzepa/Dariusz Gorajski

Programy antyplagiatowe można łatwo oszukać, nie wykrywają nawet prymitywnych zapożyczeń z popularnych portali, a rezultaty ich pracy są nieporównywalne pomiędzy uczelniami. Zdaniem NIK programy te powinny być tylko uzupełnieniem, jednym z elementów całego bogatego uczelnianego mechanizmu antyplagiatowego, ale na pewno nie mogą go zastępować.

Działania na rzecz ochrony praw autorskich podejmowane przez szkoły wyższe - w ocenie Izby - były niewystarczające w stosunku do wagi problemu: nie zapewniały skutecznego zapobiegania i wykrywania naruszeń praw autorskich. Niektóre uczelnie nie przestrzegały spisanych przez siebie procedur antyplagiatowych albo ich w ogóle nie ustalały.

Nie tylko pogram komputerowy

W okresie objętym kontrolą (lata październik 2011-marzec 2014) uczelnie były zobowiązane do tworzenia i doskonalenia wewnętrznych systemów zapewnienia jakości, które mogły uwzględniać działania w zakresie zapobiegania i wykrywania plagiatów m.in. poprzez wykorzystanie komputerowych programów antyplagiatowych. Od 1 października 2014 r. systemy te muszą już uwzględniać działania związane z zapobieganiem i wykrywaniem plagiatów.

Na budowane przez uczelnie mechanizmy kontroli oryginalności prac dyplomowych składały się przede wszystkim: oświadczenia studentów o samodzielnym napisaniu pracy dyplomowej, opieka promotora, recenzja pracy i egzamin dyplomowy. Większość skontrolowanych uczelni (12 spośród 14) lub ich niektóre jednostki organizacyjne (wydziały) wykorzystywała dodatkowo także (jeszcze przed wejściem w życie obowiązku) komputerowe programy antyplagiatowe.

Promotorzy ignorują

Opieka promotorska w skontrolowanych szkołach była mało skuteczna. Przyjęte w 10 uczelniach rozwiązania organizacyjne nie sprzyjały, a czasem wręcz uniemożliwiały promotorom rzetelne wspieranie i nadzorowanie studentów, sporządzających pod ich kierunkiem prace dyplomowe. Część zbadanych podczas kontroli NIK prac zawierała nieuprawnione zapożyczenia. Zdarzało się, że promotorzy nie zauważali bądź wręcz ignorowali i lekceważyli zauważone przypadki. Zdaniem NIK problemem jest przypisywanie promotorom nadmiernej liczby studentów - zdarzało się, że w jednym roku akademickim pod kierunkiem jednego promotora pracę pisało ponad 100 osób.

Tylko w trzech szkołach wyższych ustalono ogólnouczelniany limit liczby studentów, przygotowujących prace u jednego promotora. W dwóch innych uczelniach limity takie były określone na wybranych wydziałach. W 10 spośród 14 skontrolowanych uczelni występowało zjawisko nadmiernego obciążenia promotorów liczbą dyplomantów, które dotyczyło od 1 do 10 proc. wszystkich promotorów.

Większość szkół przekraczała określone przez siebie limity liczby uczestników seminarium dyplomowego. W ocenie NIK taka sytuacja spowodowana była przede wszystkim względami organizacyjnymi (związanymi z fluktuacją studentów), merytorycznymi (zainteresowanie studentów seminarium u konkretnego promotora) i finansowymi (związanymi z pogarszającą się sytuacją finansową uczelni oraz potrzebą zapewnienia pracownikom pensum dydaktycznego).

W ocenie niemal 1 ankietowanych studentów promotorzy niedokładnie czytali ich prace dyplomowe. O ograniczonej skuteczności działań zarówno promotorów, jak i recenzentów, świadczy występowanie przypadków nieoznaczonych zapożyczeń z cudzych utworów w obronionych już pracach dyplomowych. W jednym z przypadków podjęte w wyniku działań NIK postępowanie wyjaśniające na uczelni, potwierdziło plagiat.

Jak wynika z ustaleń kontroli zdarza się także, że bezczynność promotorów czy recenzentów wynika z braku procedur antyplagiatowych, np. cztery spośród skontrolowanych 14 uczelni nie miały jednoznacznie określonego trybu postępowania nauczycieli akademickich w przypadku stwierdzenia plagiatu. W żadnej ze skontrolowanych szkół nie analizowano skuteczności wewnętrznych procedur mających pomagać w zapobieganiu i wykrywaniu plagiatów, a ryzyko występowania naruszeń praw autorskich oceniano jako niewysokie.

Kontrola wykazała także przypadki, kiedy to rażące naruszenia praw autorskich, wykrywane przez promotorów na etapie konsultacji prac dyplomowych, były wyjaśniane wyłącznie pomiędzy studentem a promotorem (np. na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach). Promotorzy twierdzili, że ich działania podyktowane były chęcią umożliwienia studentom ukończenia studiów. Zdaniem NIK ważne jest, by nauczyciele akademiccy promowali poszanowanie praw autorskich i uczciwości intelektualnej (w szczególności poprzez własny przykład), jednocześnie uświadamiając studentów o nieuchronności kary za naruszanie tych praw.

Nie zawsze wiadomo co robić z plagiatem

Przypadki plagiatów ujawnianych przez uczelnie są sporadyczne. Przede wszystkim w praktyce nie jest to proste, gdy, jak wskazują wyniki kontroli, procedury wewnętrzne uczelni nie zawsze określają jednoznaczne sposoby postępowania w przypadku podejrzenia plagiatu. Poza tym kluczowym warunkiem skuteczności stosowanych programów antyplagiatowych jest właściwe wdrożenie tego typu narzędzi.

O skuteczności wykorzystywanych programów antyplagiatowych w znacznej mierze decyduje wykorzystywana do porównań baza danych. Tymczasem większość uczelni stosuje - dla siebie i dla innych szkół - ograniczony dostęp do zewnętrznych baz danych. Tylko trzy uniwersytety korzystały z baz zawierających prace obronione w innych szkołach, pozostałe ograniczały się do prac ze swoich studentów oraz zasobów Internetu. Skuteczność działania narzędzi informatycznych z pewnością mogłoby zwiększyć utworzenie ogólnopolskiego repozytorium prac dyplomowych.

Kluczowe znaczenie ma także sposób interpretacji wyników badania pracy. Kontrolerzy wskazują na przykłady zarówno nieuzasadnionego ignorowania wyników, jak i posługiwania się nimi w sposób bezkrytyczny, co w skrajnym przypadku doprowadziło do modyfikacji pracy dyplomowej już po jej obronie. W trzech szkołach programy wykorzystywano niewłaściwie, np. nie analizując wyników sprawdzenia prac, albo - jak to miało miejsce na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach - nie dodając pozytywnie zweryfikowanych prac do bazy danych programu, co obniżało jego skuteczność w wykrywaniu zapożyczeń. Zdarzało się, że studenci na polecenie profesorów wprowadzali zmiany redakcyjne do sprawdzonych przez system prac dyplomowych tylko po to, by „oszukać" system, poprzez obniżenie współczynnika zapożyczeń.

Akceptowalny poziom zabezpieczeń każda uczelnia może ustalać indywidualnie. Może to nie tylko zaburzać rzeczywisty obraz rzetelności danej uczelni, ale także sprawia, że rezultaty badań antyplagiatowych są nieporównywalne pomiędzy uczelniami.

W czterech uczelniach inspektorzy NIK stwierdzili, że nie wykorzystywano wykupionych limitów sprawdzeń. Kwota niewykorzystanych środków przekroczyła łącznie 63,5 tys. zł.

Programy  antyplagiatowe można oszukać

NIK zwraca uwagę, że przydatność systemów antyplagiatowych w warunkach uniwersyteckich jest dyskusyjna i zróżnicowana, a wielu wypadkach zależna od dziedziny wiedzy, której praca dotyczy. W szczególności wydaje się niższa w naukach ścisłych.

Kontrolerzy zwracają uwagę na niedopasowanie systemów antyplagiatowych do specyfiki prac powstających na kierunkach ścisłych, np. inżynierskich. Zastosowanie w kolejnych pracach identycznych sekwencji matematycznych, co w wielu wypadkach jest po prostu nieodzowne, np. do wykonania obliczeń projektowych, system wskazuje bowiem jako potencjalne naruszenie praw autorskich.

Użyteczność narzędzi informatycznych dla sprawnego działania uczelnianych mechanizmów antyplagiatowych podważa także szansa niezwykle łatwego ich „oszukania", czyli możliwość napisania pracy, zawierającej nieuczciwie wykorzystane zapożyczenia, w taki sposób, żeby program tego nie wykrył. W wielu wypadkach wystarczy nieskomplikowana zamiana pojedynczych wyrazów w dłuższej frazie, żeby system nie zauważył plagiatu.

Mało studentów - lepszy nadzór

Skontrolowane przez NIK szkoły wyższe podejmowały działania mające na celu skuteczniejsze zapobieganie i wykrywanie plagiatów oraz sprawniejsze postępowanie w przypadku ich wykrycia. Wychodząc z założenia, że mniejsza liczba studentów sprzyja lepszemu nadzorowi promotorskiemu, na trzech uczelniach określono ogólnouczelniany limit liczby studentów, przygotowujących prace u jednego promotora (od 10 do 60 studentów). Na ośmiu uczelniach ograniczono maksymalną liczbę uczestników seminarium dyplomowego (zazwyczaj do 10-20 osób).

W celu ograniczenia praktyki przyjmowania przez promotorów nadmiernej liczby dyplomantów dla korzyści finansowych, na dwóch uczelniach (Politechnika Koszalińska oraz Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu) wprowadzono ograniczenia liczby studentów przedstawianych do rozliczenia finansowego.

NIK podkreśla, że programy antyplagiatowe same w sobie nie stanowią rozwiązania problemu naruszania praw autorskich w pracach dyplomowych, a powinny pełnić jedynie funkcję prewencyjną i pomocniczą. W ocenie Izby żadne narzędzia nie zastąpią bieżącej i rzetelnej współpracy z studenta z promotorem.

Studenci wiedzą, co to cytat

Wnioski NIK po przeprowadzonej kontroli dotyczyły przede wszystkim: ograniczenia nadmiernego obciążania pracowników uczelni obowiązkami promotorskimi oraz opracowania i wdrożenia standardów postępowania w sytuacji podejrzenia plagiatu.

- Warunkiem koniecznym poszanowania praw autorskich w pracach dyplomowych jest zapewnienie studentom odpowiedniego poziomu wiedzy w tym zakresie. Mimo tego, że studentom w większości umożliwiono udział w zajęciach z zakresu ochrony własności intelektualnej, jedną z przyczyn nieprawidłowości stwierdzonych w wyniku kontroli często była niepełna wiedza o zasadach poszanowania cudzej własności intelektualnej, a także o, wydawałoby się oczywistych, zasadach cytowania literatury i materiałów źródłowych - czytamy w raporcie NIK

W ramach kontroli NIK przeprowadzono anonimową ankietę pośród 1410 studentów na wszystkich skontrolowanych uczelniach. 12 proc. badanych studentów stwierdziło, że znane są im przypadki, kiedy praca dyplomowa kupiona w Internecie została pozytywnie oceniona i obroniona. Ponad 93 proc. ankietowanych twierdziło, że w czasie studiów zapoznało się z zagadnieniami z zakresu ochrony praw autorskich i z zasadami cytowania cudzych utworów w pracach dyplomowych. Jednak zdaniem ponad połowy badanych studentów zajęcia z zakresu ochrony własności intelektualnej były co najwyżej średnio przydatne, natomiast niemal co piąty ankietowany uznał, że przydatność ich jest mała, bardzo mała lub że zajęcia takie są zupełnie nieprzydatne.

Programy antyplagiatowe można łatwo oszukać, nie wykrywają nawet prymitywnych zapożyczeń z popularnych portali, a rezultaty ich pracy są nieporównywalne pomiędzy uczelniami. Zdaniem NIK programy te powinny być tylko uzupełnieniem, jednym z elementów całego bogatego uczelnianego mechanizmu antyplagiatowego, ale na pewno nie mogą go zastępować.

Działania na rzecz ochrony praw autorskich podejmowane przez szkoły wyższe - w ocenie Izby - były niewystarczające w stosunku do wagi problemu: nie zapewniały skutecznego zapobiegania i wykrywania naruszeń praw autorskich. Niektóre uczelnie nie przestrzegały spisanych przez siebie procedur antyplagiatowych albo ich w ogóle nie ustalały.

Pozostało 93% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów