Programy antyplagiatowe można łatwo oszukać, nie wykrywają nawet prymitywnych zapożyczeń z popularnych portali, a rezultaty ich pracy są nieporównywalne pomiędzy uczelniami. Zdaniem NIK programy te powinny być tylko uzupełnieniem, jednym z elementów całego bogatego uczelnianego mechanizmu antyplagiatowego, ale na pewno nie mogą go zastępować.
Działania na rzecz ochrony praw autorskich podejmowane przez szkoły wyższe - w ocenie Izby - były niewystarczające w stosunku do wagi problemu: nie zapewniały skutecznego zapobiegania i wykrywania naruszeń praw autorskich. Niektóre uczelnie nie przestrzegały spisanych przez siebie procedur antyplagiatowych albo ich w ogóle nie ustalały.
Nie tylko pogram komputerowy
W okresie objętym kontrolą (lata październik 2011-marzec 2014) uczelnie były zobowiązane do tworzenia i doskonalenia wewnętrznych systemów zapewnienia jakości, które mogły uwzględniać działania w zakresie zapobiegania i wykrywania plagiatów m.in. poprzez wykorzystanie komputerowych programów antyplagiatowych. Od 1 października 2014 r. systemy te muszą już uwzględniać działania związane z zapobieganiem i wykrywaniem plagiatów.
Na budowane przez uczelnie mechanizmy kontroli oryginalności prac dyplomowych składały się przede wszystkim: oświadczenia studentów o samodzielnym napisaniu pracy dyplomowej, opieka promotora, recenzja pracy i egzamin dyplomowy. Większość skontrolowanych uczelni (12 spośród 14) lub ich niektóre jednostki organizacyjne (wydziały) wykorzystywała dodatkowo także (jeszcze przed wejściem w życie obowiązku) komputerowe programy antyplagiatowe.
Promotorzy ignorują
Opieka promotorska w skontrolowanych szkołach była mało skuteczna. Przyjęte w 10 uczelniach rozwiązania organizacyjne nie sprzyjały, a czasem wręcz uniemożliwiały promotorom rzetelne wspieranie i nadzorowanie studentów, sporządzających pod ich kierunkiem prace dyplomowe. Część zbadanych podczas kontroli NIK prac zawierała nieuprawnione zapożyczenia. Zdarzało się, że promotorzy nie zauważali bądź wręcz ignorowali i lekceważyli zauważone przypadki. Zdaniem NIK problemem jest przypisywanie promotorom nadmiernej liczby studentów - zdarzało się, że w jednym roku akademickim pod kierunkiem jednego promotora pracę pisało ponad 100 osób.