Mapa nie dla pielgrzymów

Mapy przez całe stulecia przedstawiały błędny obraz świata. Liczyła się bowiem nie prawda, lecz rygorystyczna wierność religijnym dogmatom uzupełniana „danymi” z mitologii.

Publikacja: 05.05.2022 16:27

Mappa Mundi z Hereford

Mappa Mundi z Hereford

Foto: Domena Publiczna

Mała dygresja: oto profesor fizyki namawia dziennikarza „Rzeczpospolitej” do pisania o najnowszych hipotezach dotyczących kwarków, kwantów, hadronów. Rozmowa przeciąga się, w pewnym momencie żurnalista mówi prosto z mostu: „Panie profesorze, ale kogo to obchodzi?”. A jednak spod jego pióra wyszedł duży artykuł o cząstkach elementarnych.

Też moglibyśmy zapytać: a kogo obchodzi historia kartografii? Otóż obchodzi i to bardzo.

Mapy przez całe stulecia przedstawiały błędny obraz świata. Liczyła się bowiem nie prawda, lecz rygorystyczna wierność religijnym dogmatom uzupełniana „danymi” z mitologii. Średniowieczne „mappae mundi” troszczyły się o przedstawianie geografii biblijnej, ignorując tę prawdziwą. Skomplikowane mapy świata tworzone w średniowiecznej Europie były de facto gabinetami osobliwości – podawały jako prawdę fikcję, przesądy i fantastyczne wierzenia.

Przykładem takiej kartografii jest wspaniały zabytek – „mappa mundi” przechowywana w katedrze w Hereford w Anglii. Ma wymiary 159 x 134 cm, narysowano ją około roku 1290 na pojedynczym kawałku welinowej, czyli cielęcej skóry, atramentem czarnym i kolorowym. Umieszczono na niej 420 nazw miast i obiektów, a także rośliny, zwierzęta i dziwaczne stwory.

Do dziś zachowało się blisko 600 tego rodzaju map, choć nie tak okazałych. Przedstawiają one świat z Jerozolimą jako jego centrum, z kierunkiem wschodu umieszczonym na górze, ponieważ tam znajdować się miał Ogród Eden, czyli Raj.

„Te wielkie złożone kolaże powstawały na użytek niepiśmiennych pielgrzymów udających się do Ziemi Świętej; zazwyczaj jerozolimocentryczne, miały przede wszystkim świadczyć o skali dzieł bożych, a oprócz licznych błędów transkrypcyjnych obfitowały w zaczerpnięte z Pliniusza obrazy takich fenomenów jak skippodzi, zwani też monopodami, czyli jednonogimi – gatunek ludzi, którzy zwykli chronić się przed słońcem w cieniu swych ogromnych pojedynczych stóp” (Edward Brooke-Hitching, „Atlas lądów niebyłych. Największe mity, zmyślenia i pomyłki kartografów”).

Z takiego poziomu startowała kartografia prawdziwa. Jednym z jej najpiękniejszych dzieł jest „mappa mundi” narysowana przez Fra Mauro, weneckiego mnicha z klasztoru kamedułów na wyspie Murano (słynącej od stuleci z wytwarzania szkła). Ta mapa to jeden kawałek welinu o rozmiarach 240 x 240 cm; przechowywana jest w Biblioteca Nazionale Marciana w Wenecji, natomiast kopia w Museo Galileo we Florencji. Mapa powstała około 1450 r.

Mediewiści, czyli specjaliści od średniowiecza, poza dogłębną znajomością łaciny muszą coraz sprawniej posługiwać się narzędziami informatycznymi. Takie terminy jak digitalizacja, cyfryzacja, powinni mieć w małym palcu, ponieważ na ich „podwórku” wiąże się to z wprowadzaniem do pamięci komputera zabytkowych stron zapisanych ręcznie i zadrukowanych – za pomocą skanowania. Taki skan poddawany jest obróbce cyfrowej, co prowadzi do kompresji danych graficznych i automatycznego rozpoznawania słów i znaków, tekstów, rycin. Po takiej obróbce z tekstu czy ryciny można korzystać w bibliotece cyfrowej. Oryginał nie jest narażony na niszczenie poprzez częsty kontakt z ludzkimi dłońmi, z dwutlenkiem węgla wydychanym przez czytelników i badaczy. Jakość cyfrowej postaci zabytku, powszechnie dostępnej, nie jest gorsza od oryginału.

Z okazji otwarcia nowej powierzchni ekspozycyjnej w Museo Galileo we Florencji tamtejsze laboratorium multimedialne dokonało numeryzacji mapy świata Fra Mauro; rezultat tej pracy dostępny jest na stronie internetowej (mostre.museogalileo.it/framauro) w trzech wersjach językowych – włoskiej, angielskiej i chińskiej. Wersja cyfrowa umożliwia zobaczenie każdego detalu w powiększeniu – setki ilustracji, trzy tysiące kartuszy pokazujących królestwa, prowincje, morza.

Decydujące dla jakości oryginalnej mapy było nie to, że wybrano najdelikatniejszy welin i użyto najlepszych znanych pigmentów i złota, ani to, że oprócz Fra Mauro pracował duży zespół kartografów, kopistów, a nawet artystów. Przede wszystkim „mappa mundi” Fra Mauro skonsumowała wiadomości, jakich dostarczył Niccolò dei Conti (1395–1469), kupiec i podróżnik wenecki, autor relacji ze swoich wypraw, podczas których dotarł na Bliski Wschód, do Indii, na Cejlon, do Azji Południowo-Wschodniej. Mapa Fra Mauro powstała, zanim Portugalczycy i Hiszpanie zapoczątkowali epokę wielkich odkryć geograficznych via ocean.

Pozostając w zachwycie nad „mappa mundi” Fra Mauro, wypada wspomnieć, że Trust Mappa Mundi przy katedrze w Hereford także zamówił skanowanie tego bezcennego, choć „bzdurnego” zabytku kartograficznego, i też jest on powszechnie dostępny via internet.

Mała dygresja: oto profesor fizyki namawia dziennikarza „Rzeczpospolitej” do pisania o najnowszych hipotezach dotyczących kwarków, kwantów, hadronów. Rozmowa przeciąga się, w pewnym momencie żurnalista mówi prosto z mostu: „Panie profesorze, ale kogo to obchodzi?”. A jednak spod jego pióra wyszedł duży artykuł o cząstkach elementarnych.

Też moglibyśmy zapytać: a kogo obchodzi historia kartografii? Otóż obchodzi i to bardzo.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie