Bomba w powijakach

– Latem 1943 roku, wskutek zablokowania naszego importu wolframu z Portugalii, groziła nam krytyczna sytuacja w produkcji rdzeniowej amunicji przeciwpancernej.

Publikacja: 18.12.2009 05:24

Niemiecka rakieta A-4 na rampie startowej w Peenemünde, 1943 r.

Niemiecka rakieta A-4 na rampie startowej w Peenemünde, 1943 r.

Foto: ARCHIWUM „MÓWIĄ WIEKI”, bundesarchiv

W związku z tym zarządziłem stosowanie rdzeni uranowych. Przeznaczenie na ten cel 1200 ton naszych zapasów uranu świadczyło, że ja i moi współpracownicy zaniechaliśmy wtedy myśli o produkcji bomby atomowej – napisał we „Wspomnieniach” szef produkcji uzbrojenia Rzeszy Albert Speer

Niemiecki program uranowy został rozpoczęty w kwietniu 1939 roku, kilka miesięcy po odkryciu rozszczepienia jądra atomu. W październiku 1939 roku Heeres Waffen Amt (HWA, Urząd Uzbrojenia Wojsk Lądowych) przejął Kaiser Wilhelm Institute fuer Physics. Fizyk Kurt Diebner, przedstawiciel wojska, został jego szefem. Już jesienią 1939 roku pierwszą pracą „naukową” Diebnera było ograbienie Uniwersytetu Warszawskiego z prac i cennego wyposażenia – ukradł m.in. zbudowany przez Andrzeja Sołtana kaskadowy akcelerator. Ponieważ Diebner nie miał dorobku naukowego, a jedynie partyjny, nie był poważany w środowisku naukowym, które nie podporządkowało się całkowicie KWI. Pozostałe uczelnie biorące udział w projekcie działały samodzielnie, każda uważała swoją pracę za najważniejszą i o pozostałych grupach wyrażała się z lekceważeniem.

Naukowym doradcą projektu został Werner Heisenberg, noblista z 1933 roku za pracę z mechaniki kwantowej i szef Katedry Teoretycznej Fizyki na uniwersytecie w Lipsku. W grudniu 1939 roku Heisenberg przygotował tajny raport „Możliwość technicznej produkcji energii z rozszczepienia jąder uranu”. Napisał w nim, że wraz ze wzrostem temperatury reakcja rozszczepienia oraz mnożenia się (powielania) neutronów będzie samoczynnie zamierać. Heisenberg wyliczył także, że do budowy bomby potrzebne będą duże ilości ciężkiej wody i węgla. Niemcy weszli w ślepą uliczkę i w bunkrze pod Kaiser Wilhelm Institut zamontowali chłodzenie, aby zwiększyć wydajność neutronów. Fizyk Zbigniew P. Zagórski wspominał, że w czasie wojny Niemcy nazywali swoje prace nad bombą atomową Uranmaschine (w analogii do dampfmaschine), czyli energetyczny kocioł wykorzystujący energię rozbicia jąder uranu i nigdy w licznych czasopismach naukowych tamtego okresu nie wymieniali nazwy „bomba atomowa”.

Heisenberg podróżował po całej Europie. Zagórski przypomina, że był nawet gościem Hansa Franka w jego rezydencji w Krzeszowicach. W połowie września 1941 roku, w apogeum niemieckich sukcesów, odwiedził z wykładami Danię, gdzie stwierdził, że „wojna jest biologiczną koniecznością”. W grudniu 1944 roku Heisenberg był nawet w Szwajcarii (oczywiście za zezwoleniem tajnych służb). Tam na stwierdzenie szwajcarskiego fizyka, że wojna jest przegrana, odparł, że „byłoby tak pięknie, gdybyśmy wygrali”.

Mimo wysiłków niemieckich naukowców postępów nie było. Na początku 1942 roku wojsko, które nazywało prace przy programie „atomowym sraniem”, zniecierpliwiło się i przekazało program do Reichsforschungsrat (RFR – Rady Badawczej Rzeszy). Liczba naukowców z ok. 70 zmalała do kilkunastu. Reichsforschungsrat podlegała Ministerstwu Zaopatrzenia, czyli Speerowi.

Z powodu masowych bombardowań przenieśli badania z Berlina do jaskiń w Hechingen. Kostki uranu, zawieszone na złotych drucikach, były zanurzone w ciężkiej wodzie. Tam Uranmaschine wpadła w ręce Amerykanów. Ponieważ nie wykryli żadnej radioaktywności, ręcznie rozebrali prymitywne urządzenie.

W 1947 roku szef naukowy ALSOS (programu pochwycenia niemieckich naukowców zajmujących się programem atomowym) Samuel Goldsmit stwierdził, iż „jest prawdą, że Niemcy pracowali nad maszyna uranową, nie nad bombą, ale jest prawdą tylko dlatego, że Niemcy nie widzieli różnicy między bombą atomową i maszyną uranową. Im chodziło o bombę”. Także redaktor naukowy Naturwissenschaften, znajomy większości fizyków, w 1959 roku napisał, iż „Niemcy co do zasady wiedzieli, że możliwe jest stworzenie bomby, ale nie wiedzieli, jak tego dokonać. Nigdy nie przygotowali dokładnej teorii bomby atomowej, a koncentracja i separacja U-235 nie zostały przeprowadzone. O ile mi wiadomo, żaden z członków klubu uranowego nie przyznał się do ignorancji”.

W związku z tym zarządziłem stosowanie rdzeni uranowych. Przeznaczenie na ten cel 1200 ton naszych zapasów uranu świadczyło, że ja i moi współpracownicy zaniechaliśmy wtedy myśli o produkcji bomby atomowej – napisał we „Wspomnieniach” szef produkcji uzbrojenia Rzeszy Albert Speer

Niemiecki program uranowy został rozpoczęty w kwietniu 1939 roku, kilka miesięcy po odkryciu rozszczepienia jądra atomu. W październiku 1939 roku Heeres Waffen Amt (HWA, Urząd Uzbrojenia Wojsk Lądowych) przejął Kaiser Wilhelm Institute fuer Physics. Fizyk Kurt Diebner, przedstawiciel wojska, został jego szefem. Już jesienią 1939 roku pierwszą pracą „naukową” Diebnera było ograbienie Uniwersytetu Warszawskiego z prac i cennego wyposażenia – ukradł m.in. zbudowany przez Andrzeja Sołtana kaskadowy akcelerator. Ponieważ Diebner nie miał dorobku naukowego, a jedynie partyjny, nie był poważany w środowisku naukowym, które nie podporządkowało się całkowicie KWI. Pozostałe uczelnie biorące udział w projekcie działały samodzielnie, każda uważała swoją pracę za najważniejszą i o pozostałych grupach wyrażała się z lekceważeniem.

Historia
Oskarżony prokurator stanu wojennego
Historia
Klub Polaczków. Schalke 04 ma 120 lat
Historia
Kiedy Bułgaria wyjaśni, co się stało na pokładzie samolotu w 1978 r.
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater