Flotylla Pińska na straży polskich rzek

Patrol rzeczny złożony z trzech motorówek dał początek formacji skutecznie broniącej polskich szlaków wodnych przed bolszewikami. Po wybuchu II wojny światowej większość marynarzy Flotylli Pińskiej została zamordowana przez Armię Czerwoną już drugiego dnia niewoli.

Publikacja: 01.09.2022 21:00

Załoga monitora rzecznego ORP „Horodyszcze” czyści kadłub statku w suchym doku. Port w Modlinie, 192

Załoga monitora rzecznego ORP „Horodyszcze” czyści kadłub statku w suchym doku. Port w Modlinie, 1925 r.

3 lipca 1919 r. siły bolszewickie walczyły pod miejscowością Horodyszcze (obwód piński na dzisiejszej Białorusi) z broniącą się armią polską. Rosjanom sprzyjało ukształtowanie terenu. Przed sobą mieli leśną polanę i las, dalej wody jeziora Horodyszcze. Wydawało się, że nie będzie łatwo ich stąd wyprzeć. Miejsce miało o tyle istotne znaczenie, że pozwalało bolszewikom kontrolować drogę na Łuniniec, który był ważnym węzłem komunikacyjnym. Potyczki Polaków z czerwonoarmistami przez dłuższy czas nie przynosiły rezultatu. W końcu, właśnie 3 lipca, rzeką Jasiołdą w stronę Horodyszczy popłynął patrol złożony z trzech łodzi motorowych: „Lech”, „Lisowczyk” i „Lizdejko”. Łodzie wiozły pluton 34. Pułku Piechoty dowodzony przez chorążego Andrzeja Baja. Polacy przeprowadzili szybki desant od strony jeziora, zaatakowali krasnoarmiejców od tyłu i zdobyli Horodyszcze. Uciekający Rosjanie zdołali jeszcze wezwać posiłki. Z pomocą ruszył im kuter z pobliskiej Flotylli Dnieprzańskiej, ale trzy motorówki nie pozwoliły mu dopłynąć. Na tafli jeziora doszło do strzelaniny, z której zwycięsko wyszły trzy polskie motorówki. Następnego dnia Polacy wyruszyli w stronę Łunińca odległego o ponad 100 kilometrów. W takich okolicznościach doszło między siłami armii polskiej i rosyjskiej do bitwy na tafli jeziora – jednego z najciekawszych epizodów tej wojny.

Rzeczny patrol

Historia, która zakończyła się zwycięstwem polskich marynarzy w okolicach miejscowości Horodyszcze, rozpoczęła się w kwietniu 1919 r. Niepodległa Polska musiała walczyć o kształt swoich granic, z kolei Rosja zmagała się z wojną wewnętrzną, której wynik nie był jeszcze przesądzony. Od wiosny 1919 r., wskutek podpisanych porozumień pokojowych, na zachód wycofywały się z frontu niemieckie jednostki. Opuszczane przez nie tereny zajmowała Armia Czerwona. Przywódca bolszewików – Włodzimierz Iljicz Lenin, który od półtora roku budował komunistyczne państwo – już od dawna nosił się z zamiarem uderzenia na Polskę, aby uczynić ją republiką rad. Nakazał więc, aby zajmować tereny po wycofujących się Niemcach. Na postępy rosyjskie niechętnym okiem patrzyło Wojsko Polskie przejmujące te ziemie od strony zachodniej. Było jasne, że sprawa granicy wschodniej jest najpoważniejszym problemem, przed którym stanie odrodzone polskie państwo. Tym bardziej że kwestią czasu było to, aż uzbrojone jednostki polskie i rosyjskie wzajemnie zaczną się przepędzać ze spornego terytorium. W lutym 1919 r., właśnie w okolicach Pińska, polscy wojskowi weszli w pierwszy kontakt bojowy z bolszewikami. Dało to początek wojnie, której kulminacja przypadła na sierpień i wrzesień 1920 r., a którą zakończył traktat w Rydze, podpisany dopiero w marcu 1921 r.

Czytaj więcej

Wrzesień 1939 r.: Polscy generałowie przyczynili się do klęski

Sytuacja stawała się coraz bardziej niespokojna. Na początku kwietnia Armia Czerwona zajęła Łuniniec – ważny węzeł kolejowy, gdzie krzyżowały się tory łączące Wilno, Równe, Lublin i Gomel. Taka sytuacja dawała Rosjanom kontrolę nad strategicznymi liniami kolejowymi, co oznaczało możliwość ich wykorzystania do transportu żołnierzy przeciwko Polakom.

Powstaje flotylla

W takich okolicznościach generał Antoni Listowski – były oficer armii rosyjskiej (w grudniu 1917 r., po bolszewickim przewrocie, wystąpił z niej), a wówczas dowódca Grupy „Podlasie” – wydał rozkaz, aby z trzech motorówek operujących na wodach wokół jeziora Horodyszcze stworzyć patrol rozpoznawczy. Zgodnie ze swoją nazwą patrol miał pilnować porządku na wodach śródlądowych w okolicach Pińska i Brześcia, a przede wszystkim nie dopuścić do tego, aby kontrolę nad nimi przejęły rosyjskie jednostki pływające skupione we Flotylli Dnieprzańskiej.

Chrztem bojowym rodzącej się flotylli była właśnie akcja z 3 lipca na jeziorze. Jej wymiernym sukcesem okazało się odbicie z rąk bolszewików i miejscowości Horodyszcze, i Łunińca. „Podkreślam działalność poszczególnych dowództw i wyrażam szczególną wdzięczność i słowa pochwały flotylli pińskiej pod dowództwem por. marynarki księcia Giedroycia za inicjatywę i męstwo podczas zdobycia Horodyszcza” – napisał w rozkazie dziennym generał Listowski. Zwycięstwo stało się powodem decyzji o powołaniu Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej, nazwanej później Flotyllą Pińską (od nazwy dużego miasta leżącego w pobliżu) – nowej jednostki, której zadaniem było kontrolowanie jezior i szlaków wodnych na terenie dzisiejszej zachodniej Białorusi. W razie nadejścia frontu i walk, kutry i motorówki należące do flotylli miały wspomagać walczące oddziały polskie: transportować rannych, broń i żywność, a także – co najważniejsze – nie dopuścić flotylli sowieckiej.

Chrzest bojowy

Potyczka rzeczna pod Horodyszczami, choć zwycięska, była tylko epizodem. Wiosną i latem 1919 r. bolszewicy dopiero umacniali swoją władzę, a wojna domowa w Rosji ciągle była nierozstrzygnięta. „Białe armie” wciąż sprawowały kontrolę nad ogromnymi połaciami kraju i wciąż miały duże szanse na zwycięstwo. Generał Listowski zaczął więc powoli rozbudowywać flotyllę rzeczną. Wkrótce patrol złożony z trzech motorówek zaczął się powiększać. Gdy nadeszła zima, a Polesie zaczęło pokrywać się grubą warstwą śniegu, w skład flotylli wchodziło kilkanaście uzbrojonych jednostek pływających, na których służyło już 84 marynarzy. Taka siła mogła być istotnym wsparciem dla armii operującej na lądzie. Tym bardziej że obie strony przygotowywały się do decydującego starcia.

26 lutego 1920 r. Józef Piłsudski wydał rozkaz uderzenia na Mozyrz i Kalinkowicze. Zaakceptował w ten sposób plan dowódcy 9. Dywizji Piechoty – pułkownika Władysława Sikorskiego. Sikorski proponował, aby wykorzystać chwilową słabość Armii Czerwonej i zaatakować te dwie miejscowości. Chodziło o to, że przez Mozyrz i Kalinkowicze przebiegał szlak kolejowy łączący Petersburg z miastami południowej Ukrainy. Umożliwiał on Rosjanom przemieszczanie jednostek wojskowych między frontem północnym (tereny Łotwy i Estonii) a południowym, gdzie walczyły resztki armii generała Denikina. Plan Sikorskiego zakładał, że polska armia wyjdzie z błotnistych terenów na Polesiu i umocni swoją pozycję na suchych terenach wokół Mozyrza, co da jej w tym regionie strategiczną przewagę. Sikorski zaplanował okrążenie i zniszczenie bolszewików. Plan zakładał wypad zaczepny na miejscowość Owrucz i odwrócenie uwagi Sowietów. Jednostki Armii Czerwonej miały, według tego planu, odsłonić swoje tyły, aby przejść do kontrnatarcia, a wówczas Polacy mieli ruszyć głównymi siłami.

Czytaj więcej

Paweł Łepkowski: Czy jestem germanofilem czy germanofobem?

W następnych dniach pułkownik Sikorski z wojskową skrupulatnością realizował ten plan od 4 marca. Wykorzystał w nim Flotyllę Pińską. Gdy trwały walki o Mozyrz i czerwonoarmiści starali się odeprzeć atak Polaków, marynarze przeprowadzili operację wspomagającą: podpłynęli rzeką do miasta i zaatakowali bolszewików od tyłu. Ten manewr wywołał popłoch wśród krasnoarmiejców, którzy uznali, że zostali okrążeni. Pomogło to wojskom Sikorskiego odnieść zwycięstwo. Ale nie tylko przez atak z drugiej strony. Polscy marynarze doskonale wiedzieli, że na tych terenach Rosjanie dysponują jednostkami pływającymi (Flotylla Dnieprzańska), które z pewnością ruszą z odsieczą. Mieli więc nie dopuścić do tego. Bolszewickie okręty istotnie dopłynęły, ale nie zdążyły się zaangażować w bitwę o Mozyrz. Doszło do wymiany ognia, z której zwycięsko wyszli Polacy. 7 marca bitwa była rozstrzygnięta: Polacy odzyskali Mozyrz i Kalenkowicze, pozbawiając Rosjan możliwości przerzucania żołnierzy między frontami. Straty polskie wyniosły 60 zabitych i rannych. Do polskiej niewoli trafiło ponad 800 jeńców. Zachowane dokumenty wojskowe mówią też o tym, co wpadło w ręce Polaków: jeden pociąg pancerny, 14 dział, kilkadziesiąt ciężkich karabinów maszynowych, dwa składy amunicji, 21 lokomotyw, 890 wagonów, trzy statki opancerzone, 23 statki zwykłe oraz warsztaty okrętowe. Te ostatnie zostały przekazane marynarzom z flotylli. I w ten sposób rzeczna eskadra wzmocniła stan swojego wyposażenia i uzbrojenia, a tym samym cały potencjał bojowy.

Walka o Polskę

Wkrótce Józef Piłsudski zadecydował o rozpoczęciu ofensywy na Kijów. „Wyprawa kijowska” – jak historiografia nazwała ten epizod – się powiodła. W kwietniu 1920 r. wojska polskie wkroczyły do miasta nad Dnieprem. Mniej opisany przez historię front tej wyprawy toczył się na bagnach Polesia. Marynarze flotylli – już wzmocnieni sprzętem zdobytym w okolicach Mozyrza – stoczyli serię bitew z rosyjskimi kutrami bojowymi w okolicach dzisiejszego Czarnobyla. W rezultacie rosyjskie jednostki zostały wyparte aż na Dniepr, te polskie zaś spłynęły wielką rzeką aż do Kijowa, tworząc tam przyczółki na brzegu. Marynarze flotylli zdążyli na defiladę zwycięstwa z okazji wkroczenia do miasta polskich wojsk. Wówczas okazało się, że przed polską armią uciekali z Dniepru rosyjscy marynarze, którzy pozostawili sprawne okręty. Utworzono z nich Flotyllę Kijowską, która w przyszłości miała pilnować porządku na Dnieprze. Wychodziło to naprzeciw romantycznym marzeniom o granicy Polski zbliżonej do tej sprzed pierwszego rozbioru.

Tzw. monitory rzeczne: ORP „Horodyszcze” i ORP „Warszawa” na rzece Prypeci (przełom lat 20. i 30. XX

Tzw. monitory rzeczne: ORP „Horodyszcze” i ORP „Warszawa” na rzece Prypeci (przełom lat 20. i 30. XX w.)

NAC (2)

W maju 1920 r. ruszyła jednak rosyjska kontrofensywa. Polaków wyparto z Kijowa. W ślad za piechotą i kawalerią z miasta nad Dnieprem musieli również uciekać marynarze. Aby okręty nie wpadły w ręce bolszewików i nie zostały wykorzystane przeciwko Polakom, dowództwo marynarki zdecydowało o ich zniszczeniu. Część okrętów zatopiono w pobliżu Kijowa. Te, którym udało się wymknąć, dopłynęły z powrotem w pobliże Mozyrza, aby wziąć udział w walkach. Tak się nie stało. Mozyrz tym razem nie stał się terenem walk – główne siły bolszewickie nacierały na Warszawę, a niski stan wód na Prypeci uniemożliwił flotylli jakiekolwiek działania. Jednostki, które dopłynęły z Kijowa, zostały zatopione, aby nie wpadły w ręce wroga. Marynarzy skierowano zaś do jednostek frontowych, które latem 1920 r. walczyły z bolszewikami.

Strażnicy rzek

11 października 1920 r., gdy wojna z bolszewikami była już wygrana, dowództwo wojskowe pochyliło się nad sprawą flotylli rzecznej. Wydany został rozkaz o utworzeniu na Prypeci oddziału marynarki podlegającego Flotylli Wiślanej (utworzonej w 1911 r., jeszcze w strukturach Monarchii Austro-Węgierskiej). Półtora roku później, w marcu 1922 r., oddział oficjalnie przemianowano na Flotyllę Pińską – od miasta Pińsk, które stało się jej główną siedzibą. Trzy i pół roku później Flotylla Wiślana została zlikwidowana i jednostki pływające na Prypeci stały się już samodzielną i jedyną flotyllą rzeczną w Polsce. W konsekwencji w Pińsku zbudowano Port Wojenny wraz z całą infrastrukturą: koszarami, hangarami dla samolotów wodnych, halami dokowymi i konstrukcyjnymi, bazami paliwowymi i składami amunicji. W ten sposób Flotylla Pińska stała się bardzo ważnym ogniwem w armii II Rzeczypospolitej. Kilka lat później otrzymała jeszcze dodatkowo łodzie latające (odpowiednik późniejszych poduszkowców).

Ignacy Mościcki (z kapeluszem w dłoni) na pokładzie statku uzbrojonego „Admirał Dickman” z Flotylli

Ignacy Mościcki (z kapeluszem w dłoni) na pokładzie statku uzbrojonego „Admirał Dickman” z Flotylli Pińskiej. Za prezydentem stoi gen. Sergiusz Zahorski. Pińsk, lipiec 1928 r.

NAC

17 września 1939 r. wschodnią granicę Rzeczypospolitej przekroczyła Armia Czerwona. Walcząca z Niemcami Polska nie miała szans w starciu z dwoma potężnymi przeciwnikami. Dowódca Okręgu Korpusu nr IX w Brześciu – generał Franciszek Kleeberg – wydał rozkaz zatopienia wszystkich jednostek pływających Flotylli Pińskiej. Marynarze wdziali mundury wojsk lądowych i wymaszerowali na front. 25 września na Prypeć, w okolice Pińska, przypłynęło zaopatrzenie techniczne sowieckiej Flotylli Dnieprzańskiej. Sowieccy marynarze zaczęli wydobywać zatopione okręty, aby poznać ich tajemnice technologiczne. Dokumenty ujawnione wiele lat później dowodzą, że z ponad 100 polskich jednostek pływających wydobyto na powierzchnię 54, w tym 26 okrętów bojowych. Wszystkie zostały wyremontowane i przezbrojone, a potem włączone do armii sowieckiej. Część wykorzystano niecałe dwa lata później do obrony przed Wehrmachtem atakującym ZSRR.

Kilkudziesięciu marynarzy Flotylli Pińskiej nie dostało się do głównych sił generała Kleeberga, lecz do oddziałów Korpusu Obrony Pogranicza. 25 września trafili do sowieckiej niewoli w pobliżu miejscowości Mokrany. Prawie wszyscy zostali następnego dnia zamordowani. Ci, których z niewiadomych powodów oszczędzono, zmarli w sowieckich łagrach.

3 lipca 1919 r. siły bolszewickie walczyły pod miejscowością Horodyszcze (obwód piński na dzisiejszej Białorusi) z broniącą się armią polską. Rosjanom sprzyjało ukształtowanie terenu. Przed sobą mieli leśną polanę i las, dalej wody jeziora Horodyszcze. Wydawało się, że nie będzie łatwo ich stąd wyprzeć. Miejsce miało o tyle istotne znaczenie, że pozwalało bolszewikom kontrolować drogę na Łuniniec, który był ważnym węzłem komunikacyjnym. Potyczki Polaków z czerwonoarmistami przez dłuższy czas nie przynosiły rezultatu. W końcu, właśnie 3 lipca, rzeką Jasiołdą w stronę Horodyszczy popłynął patrol złożony z trzech łodzi motorowych: „Lech”, „Lisowczyk” i „Lizdejko”. Łodzie wiozły pluton 34. Pułku Piechoty dowodzony przez chorążego Andrzeja Baja. Polacy przeprowadzili szybki desant od strony jeziora, zaatakowali krasnoarmiejców od tyłu i zdobyli Horodyszcze. Uciekający Rosjanie zdołali jeszcze wezwać posiłki. Z pomocą ruszył im kuter z pobliskiej Flotylli Dnieprzańskiej, ale trzy motorówki nie pozwoliły mu dopłynąć. Na tafli jeziora doszło do strzelaniny, z której zwycięsko wyszły trzy polskie motorówki. Następnego dnia Polacy wyruszyli w stronę Łunińca odległego o ponad 100 kilometrów. W takich okolicznościach doszło między siłami armii polskiej i rosyjskiej do bitwy na tafli jeziora – jednego z najciekawszych epizodów tej wojny.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia Polski
Odcisk palca na chlebie sprzed 8600 lat
Historia Polski
2 kwietnia mija 19. rocznica śmierci Jana Pawła II
Historia Polski
Kołtun a sprawa polska. Jak trwała i trwa plica polonica
Historia Polski
Utracona szansa: bitwa nad Worsklą. Książę Witold przeciwko Złotej Ordzie
Historia Polski
Tajemnica pierwszej koronacji. Jakie sekrety kryje obraz Jana Matejki