Ustawa o ograniczaniu handlu w niedzielę w pełnym zakresie obowiązuje od 2020 r. i zgodnie z nią w niedzielę sklep może pracować tylko w sytuacji, gdy za kasą stanie właściciel, on także będzie zajmował się np. uzupełnianiem towaru. Oznacza to iż mogą z tego skorzystać tylko najniższe placówki, większość siłą rzeczy musi tego dnia się zamykać.
Rocznie przypada tylko siedem niedziel handlowych - przed świętami wielkanocnymi czy bożonarodzeniowymi, w sezonie zakupów szkolnych czy u progu sezonu wyprzedaży jak ma to miejsce właśnie teraz. W związku z pierwszą od miesięcy niedzielę handlową sieci zwłaszcza spożywcze organizują specjalne promocje, by w czasie rosnących cen zachęcić ich do zrobienia zakupów właśnie w swoim sklepie.
W najbliższą niedzielę otwarte mogą być wszystkie sklepy, także te w centrach handlowych.
Czytaj więcej
Tylko w czasie lockdownów konsumenci tęsknili za zwykłymi sklepami. Teraz coraz mniej osób wskazuje je jako preferowane miejsca zakupów.
Faktem jest, że zakaz handlu w niedzielę Polakom się nie podoba i wyniki kolejnych badań są stabilne. Widać zdecydowaną przewagę osób, które oceniają go negatywnie. Zdania są bardziej podzielone jeśli chodzi o kwestię jak praca handlu w niedzielę powinna być uregulowana, choć także przewagę mają osoby chcące w ten dzień kupować. Z ubiegłorocznego badania firmy Inquiry. wynika, że ogółem zakaz negatywnie ocenia 57 proc. Polaków, zaś pozytywnie 28 proc. Utrzymania zakazu w obecnym kształcie chce zaś jedynie 16 proc., 23 proc. chce powrotu do sytuacji sprzed ustawy, zaś kolejne 19 proc. powiązałoby to z dodatkowymi podwyżkami płac. Zwolenników ma także wariant z ograniczeniem co do części niedziel.