– W Polsce mamy obecnie prawdziwą gorączkę złota. Inwestorzy kupują wszelkie dostępne produkty z tego kruszcu – ocenia Jarosław Żołędowski, prezes giełdowej Mennicy Skarbowej, która jest – jak twierdzi – największym w Polsce dilerem złota inwestycyjnego i innych metali szlachetnych. Według prognoz spółki, w tym roku padnie w Polsce kolejny rekord wielkości sprzedaży złota inwestycyjnego, która przekroczy 10 ton.
Czytaj więcej
Dilerzy złota inwestycyjnego biją w tym roku nowe rekordy sprzedaży. Na fali ucieczki przed wysoką inflacją i niską rentownością lokat korzystają też jubilerzy.
Styl i wzrost wartości
– Zakup złota wymaga mniejszego kapitału niż np. nabycie nieruchomości, a jego fizyczny charakter sprawia, że często traktowane jest ono jako bezpieczniejszy nośnik wartości niż np. kryptowaluty – przypomina Jakub Rybacki, analityk z zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Na tych alternatywnych inwestycjach korzystają też firmy jubilerskie, których przychody rosną w dwucyfrowym tempie. – Klienci coraz częściej wybierają biżuterię z tego kruszcu, doceniając jego wartość inwestycyjną. Decyduje nie tylko design i styl wzorów, ale też ich potencjał wzrostu wartości – podkreśla Michał Stawecki, dyrektor marketingu firmy Apart.
Jednak nawet ci, którzy nie kupią pod choinkę złotej biżuterii czy monet, muszą się liczyć z dużo większymi wydatkami niż przed rokiem. Jak wynika z wyliczeń „Rzeczpospolitej", za zestaw podstawowych produktów potrzebnych do przygotowania kolacji wigilijnej dla czteroosobowej rodziny w tym roku zapłacić trzeba 118 zł, o 12,4 proc. więcej niż rok temu. W prowadzonym od kilkunastu lat badaniu bierzemy pod uwagę tylko bazowe towary, bez półproduktów czy dań gotowych.