W tym tygodniu chińskie koleje zapowiedziały, że pociągi z Chin nie przyjadą już na Litwę - firmy logistyczne będą musiały organizować import przez Polskę. Ale nie rozpaczają z tego powodu.
„Zanim zaczęliśmy przewozić towary pociągami z Chin do Wilna, przez kilka lat przewoziliśmy je na Litwę przez Polskę. Najprawdopodobniej z powodu tej sytuacji, przynajmniej na jakiś czas, przepływy towarów znów będą musiały zostać przekierowane na polskie trasy. Czas dostawy towarów nieznacznie się wydłuży, a koszty transportu wzrosną, ponieważ wszystko będzie musiało być dostarczone ciężarówkami z innego kraju. Nie wpłynie to jednak na sam przepływ towarów" - powiedział agencji BNS Tomas Jankauskas, szef działu transportu morskiego i kolejowego firmy logistycznej ACE Logistics.
Minister transportu Litwy Marius Skuodis uważa, że rosnące napięcie między Wilnem a Pekinem może ograniczyć transport towarów pociągami z Chin. Jednocześnie podkreślił, że więzi gospodarcze Litwy z Chinami są dość słabe. Szef Kolei Litewskich (Lietuvos gelezinkeliai) Mantas Bartushka również powiedział, że są „pewne przeszkody” dla tego tranzytu, ale są to ilości nieznaczne.
Także w innych branżach zauważalny jest odpływ chińskiego kapitału. Arunas Zaleckis, dyrektor firmy Medvita (handluje drewnem), powiedział, że wcześniej 99 procent swoich towarów sprzedawali do Chin. Teraz sprzedaż ustała. Zaleckis zamierza przenieść swoją firmę z Litwy do innego kraju, np. Polski: „Chińczycy nie chcą nigdzie widzieć litewskich firm” - przyznaje menadżer.
Także nabywcy i eksporterzy zboża widzą wyraźne pogorszenie relacji z Chinami. – Partnerzy chińscy wykorzystują wszelkie powody, by zerwać stosunki – przyznał Karolis Shimas, prezes Litewskiego Stowarzyszenia Przetwórców i Eksporterów Zboża, szef Agrokoncerno grudai.