„Poleciłem rządowi, aby złożył propozycję przekierowania wszystkich białoruskich potoków towarowych z litewskich portów do innych. Zobaczymy, jak teraz będą żyć. Przecież 30 proc. budżetu Litwy zapewniają wpływy z obsługi białoruskich potoków handlowych"- powiedział w piątek Łukaszenko, cytowany przez gazetę RBK.
Czytaj także: Białoruś: nadciąga dewaluacja rubla
Białoruś - kraj bez dostępu do morza, od wielu lat wykorzystuje porty w litewskiej Kłajpedzie oraz łotewskiej Windawie i Rydze do handlu z zagranicą. Na Litwie na białoruskich towarach zarabiają również państwowe koleje. W tym roku Mińsk korzysta też z terminalu naftowego w Kłajpedzie do importu ropy spoza Rosji. Jej dostarczeniem z terminalu do granicy białoruskiej także zajmują się koleje litewskie.
Według dyktatora kraje, które zagroziły mu sankcjami, „upiły się i zapomniały, czym jest Białoruś".
„Teraz pokażemy im, jakie są sankcje. Jeśli oni (Polacy i Litwini) przez Białoruś kierowali towary do Chin i Rosji to teraz będą latać albo przez Bałtyk lub Morze Czarne handlować z Rosją. A jeśli chodzi o produkty objęte sankcjami (dotyczy to produktów, na które Rosja nałożyła embargo) - nawet niech nie śnią (że będą dalej iść przez Białoruś - red) - powiedział Łukaszenko. W czwartek Estonia jako pierwsza nałożyła sankcje na białoruski reżim. Rząd uchwalił zakaz wjazdu i zamrożenie aktywów osób odpowiedzialnych za sfałszowanie wyborów i przemoc wobec pokojowych demonstrantów. Szczegółową listę objętych sankcjami opublikuje szef estońskiego MSZ. Na groźby Łukaszenki od razu w piątek odpowiedział premier Litwy Saulius Skvernelis: